„Ludzie zewsząd schodzili się do Niego” – słyszymy o Jezusie. Tego strumienia nie da się powstrzymać, wydaje się burzliwy i wartki. Mamy w nim swoje miejsce i w przedziwny sposób, jak się wydaje, mamy do tego prawo. Bo to nasz Bóg. Ten zdjęty litością Jezus to nasz Bóg – możemy spodziewać się po Nim troski, otuchy, opieki.
Zatwardziałość serc, słabość ludzkiej kondycji, grzech – nie zatrzymują Boga. Potęgują nasze pragnienie. Sprawiają, że cierpimy – w mroku, w niedostatku więzi, w cieniu śmierci. W naszej skorupie tworzą się szczeliny, przez które dotrzeć może łaska. Tak jakby ukrytym sensem trądu była opowieść o naszym zranieniu, które może uleczyć Bóg – jakby trąd był językiem, w który wyrażamy pragnienie Jego obecności.
Dodaj swój komentarz »