Jezus przyszedł „więźniom głosić wolność” – słyszymy dzisiaj. A przecież są oni tam, gdzie są, z jakiegoś powodu. Ich sytuacja jest także konsekwencją wyborów, czynów, nie tylko okoliczności. Właściwie: nasza sytuacja. Bo i my wzdychamy do wolności, zniesienia ciężaru, uwolnienia od rozmaitych kajdan i ograniczeń.
Innymi słowy, „źle się mamy” z własnego powodu. Ale Jezus jest blisko. Jak mówi Pismo: żadne stworzenie nie jest dla Niego niewidzialne, Słowo nas przenika, słuszne nakazy radują serce. Do swojej służby zaprosił celnika, człowieka o konkretnym imieniu – co to nam mówi o Bogu? Czy grzech nie każe nam się ukrywać? Sytuacja, w której jesteśmy, rodzi wstyd, spuszczamy głowę, zakrywamy twarz albo przeciwnie: pozorujemy zuchwałość, jesteśmy hałaśliwi, ukrywając lęk. Gdzie jest wtedy Jezus? Co mówi? Czego od nas chce?