Wyruszam na drogę krzyżową śladami Chrystusa. Jest ona usytuowana w tajemnicy wiary. Rozmyślając nad szaleństwem miłości Boga wyrażonej w cierpieniu i śmierci Jezusa, biorę w ramiona swój krzyż i idę wespół z Chrystusem na Golgotę.
Stacja 3. Pierwszy upadek Jezusa
Podążasz na Golgotę. Za Tobą idzie tłum ludzi: setnik, żołnierze, prześladowcy żądni zemsty, gapie wyczekujący wrażeń, zawodzące kobiety, bezimienni obserwatorzy. A gdzież są świadkowie Twych cudów? Gdzież ci, co krzyczeli: Hosanna!? Gdzież Twoi uczniowie? Nagle rozczarowujesz wszystkich. Upadasz. Twe wycieńczone fizycznie i psychicznie ciało ugina się pod ciężarem krzyża i z całym impetem uderzasz w pył drogi. Twój pierwszy upadek ukazuje mi mój pierwszy grzech, potem kolejne i kolejne, te ciężkie i lekkie. Powstajesz jednak w milczeniu i z miłością na nowo podejmujesz ciężką belkę krzyża, by kroczyć dalej, ku wyznaczonemu celowi. Pokazujesz, że trzeba iść dalej, że nie ma innego ocalenia przed pustką i pyłem drogi, jak tylko wypełnienie woli Ojca.
Tak, moje codzienne grzechy, nawet te z pozoru lekkie, na które czasami w ogóle nie zwracam uwagi, z którymi już się oswoiłam, które uważam za głupstwa i z których się już nawet nie spowiadam, nagle skumulowane, urastają do ogromnego ciężaru, który uniemożliwia pójście dalej. Moje ich lekceważenie i brak walki urasta do rangi przeszkody, przez którą upadasz, Jezu, podobnie jak ja w trudzie dnia codziennego...
Chryste, uczący mnie dźwigać krzyż codziennych obowiązków, obdarz mnie łaską wytrwałości i wierności w rzeczach małych!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |