"Dla tego, kto szuka wygód, Chrystus jest błędnym adresem" (Benedykt XVI)
Stacja V: Kim jestem dla ciebie? Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż Jezusowi
„Spotkali mnie strażnicy, którzy obchodzą miasto. „Czyście widzieli miłego duszy mej'?” (Pnp 3,3)
Różne są spotkania z Jezusem. Czasami jest tak jak u Szymona, z niechcianego spotkania zrodziła się wiara. Samarytanka również nie szukała Jezusa, ale otworzywszy serce, w tajemniczy sposób, doświadczyła zmiany życia. Ty Panie szukasz człowieka, który Ciebie nie szuka.
Posługa kapłańska to nie siedzenie w urzędzie i czekanie aż ktoś przyjdzie. Potrzebujemy szybkiej zmiany myślenia, nawrócenia duszpasterskiego, by wreszcie wyjść z dobrego samopoczucia do misji głoszenia Słowa. W jednej parafii kobieta trzy dni dzwoniła domofonem, żeby porozmawiać z księdzem. I usłyszała, że kancelaria jest od 16.00... Panie Jezu, proszę Cię, żebym umiał rezygnować z siebie i podejmować krzyż prozy dnia. Pragnę modlić się dobrze, bardziej nawet niż dużo. Bo stąd płynie radość ucznia-misjonarza, który spieszy, by „szukać i ocalić to, co zginęło” (por. Mt 18,11; Łk 19,10). Wydaje się, że dzisiaj tylko jednostkom na tym zależy! A przecież tyle pięknych deklaracji było składanych w czasie formacji... Rutyna, pieniądz i oczekiwania usypiają kapłanów. Panie! Chcę iść z Tobą i nie szczędzić sił w niesieniu krzyża... A jeśli już dziś zbytnio się oszczędzam to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...
Stacja VI: Kim jestem dla ciebie? Weronika ociera twarz Jezusowi
„Zaledwie ich minęłam, znalazłam umiłowanego mej duszy, pochwyciłam go i nie puszczę” (Pnp 2,4)
Panie Jezu, kiedy byłem dzieckiem lubiłem patrzeć w Twoje oblicze w mojej rodzinnej parafii św. Małgorzaty w Nowym Sączu. Twoja twarz z rysami Błogosławieństw promieniuje nieskazitelnym pięknem, radością i pokojem. Kiedy zatapiam się w Twoim spojrzeniu, serce zaczyna tętnić miłością, która uspakaja strach, bezsilność i niechęć. I pokazuje, że bezsilność jest źródłem wiary! A potem to samo oblicze w Błoniu, w domu seminaryjnym... I znów to spojrzenie... „Było to około godziny dziesiątej”... (por. J 1,39).
Panie, Twoje oblicze jest tak bardzo oszpecone. Twoja krzyżowa droga, każdy krok, każde spojrzenie ma na imię miłość. Życie ma formę krzyżowej drogi. Pragnę ocierać Twoją twarz chustą mojej kruchej miłości, która trwa. W życiu kapłańskim fundamentem jest Eucharystia, która uobecnia chwalebną Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie Twoje! Dla iluż ludzi ten Sakrament Sakramentów stanowi – już nie otarcie twarzy, na której widnieje ciężar życia, ale doświadczenie, że JESTEŚ z nami. O jakże pragniemy, aby dziękczynieniem po Eucharystii była nasza codzienność. Chrześcijanin żyje inaczej niż poganin. A cóż dopiero kleryk, kapłan...
Żyjemy w świecie, gdzie Twoje poranione oblicze nie robi już większego wrażenia. Coraz więcej ludzi o „bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach” (Ez 2,4) poniewiera innymi. Człowiek się nie liczy, liczy się pieniądz. „Nie tak będzie między wami” (por. Mk 10,43a). Panie, idę ocierać Twoją twarz w opuszczonych i znieważanych. Jeśli jeszcze nie mam chusty miłości w dłoni to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...
Stacja VII: Kim jestem dla ciebie? Drugi upadek pod krzyżem
„Drzewo figowe wydało zawiązki owoców i winne krzewy kwitnące już pachną. Powstań przyjaciółko ma, piękna ma i pójdź” (Pnp 2,13)
Znów jesteś blisko ziemi... Twoje ciało upadło z wyczerpania. Fizyczna słabość zmieszana z drwinami, kpinami i zniewagami. Jakże wielki to ból. Ale Twoje serce bije taką samą miłością! Ona jest nieodwołalna, nawet w takiej chwili, kiedy inni uważają Cię za przestępcę. Miłość nie kieruje się dennymi opiniami ludzi z niczego niezadowolonych, nie kieruje się opiniami i osądami frustratów i faryzeuszy. Rytm Twojego, bijącego serca powoduje, że widzę wyraźniej jaka jest cena mojego zbawienia. Proszę Cię czasami o dar łez..., szczególnie, gdy jak Jan kładę głowę na Twojej piersi (por. J 13,25), sercu..., Krzyżu...
Żyjemy w świecie, gdzie Prawda się już nie liczy. Nie liczy się miłość. Nie liczy się człowiek. „Chcąc usunąć [ze świata] Boga, usunięto człowieka” (kard. J. Ratzinger). Ale – aż strach powiedzieć – jesteś także eliminowany ze swego Kościoła! Upadasz Panie również przez haniebne czyny ludzi Kościoła. O jakże wielki to ból! Wybacz grzechy naszych współbraci, którzy znieważają Twoje oblicze i nie dopuść byśmy Ciebie kiedykolwiek zawiedli. Jedynie świętość jest właściwą drogą kapłana. Jeśli nie podejmuję wyrzeczeń, rezygnacji z siebie to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...
Stacja VIII: Kim jestem dla ciebie? Jezus spotyka płaczące niewiasty
„Zaklinam was, córki jerozolimskie: jeśli umiłowanego mego znajdziecie, cóż mu oznajmicie?” (Pnp 5,8a)
Miał rację kardynał Joseph Ratzinger, kiedy mówił: „na nic zdaje się opłakiwanie słowne i sentymentalne cierpień tego świata, kiedy prowadzimy nasze życie jak dotąd, bez zmian”.
Mój Panie, czy cierpienia tego świata mają sens? Tyle wojen, nienawiści, bluźnierstwa, wszechobecnego kabaretu nawet z najświętszych rzeczy. Ileż dzisiaj kultu diabła! Każdego dnia w wielu częściach kuli ziemskiej dziesiątki tysięcy ludzi umiera z głodu, nie mają co jeść, a zachodnia tzw. cywilizacja, napuszona dobrobytem, mająca co kilka metrów restauracje, żyje jakby Boga nie było. Przejedzeni ludzie szukają kosztownych diet, gdy ich bracia umierają z głodu. Ale ich to nie interesuje. „Bo ich bogiem brzuch” (Flp 3,19). Bracia, nie wolno nam nasiąkać brakiem wrażliwości na ludzką nędzę. Ta bieda ma różne oblicza; jest bieda materialna, moralna, duchowa. Trzeba nam płakać nad sobą, że tak często „mamy oczy a nie widzimy, mamy uszy, a nie słyszymy” (por. Mk 8,18) jęków braci i sióstr. Trzeba już dziś uczyć się poszukiwania tych ostatnich. Ci ostatni lepiej rozumieją Jezusa niż napuszeni bogactwem i pychą ludzie tego świata. Tocząca się wojna na Ukrainie pokazuje absurd ludzkiej pychy i zniewolenia piekielnymi mocami władzy i pieniądza. Świat potrzebuje miłości! Bez niej wszystko traci sens.
Panie! I dziś trzeba nam płakać nad sobą..., płakać także nad dziećmi Kościoła. Szczególnie wtedy, gdy zaczynam nie zauważać potrzeb ludzi obok mnie. „Byłem głodny, a nie daliście mi jeść. Byłem spragniony, a nie daliście mi pić” (por. Mt 25,42). Tak wielu ludzi jest głodnych Ciebie. Czy daję im Ciebie? Czy żyję tak, że inni pytają mnie o Ciebie, kim Ty jesteś? Czy pytają mnie o Boga? Żyć tak, żeby pytano mnie o Boga! A jeśli za mało pytają, lub nie pytają to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |