"Dla tego, kto szuka wygód, Chrystus jest błędnym adresem" (Benedykt XVI)
Panie! KIM JESTEM DLA CIEBIE?
Mam 20 lat kapłaństwa...
Jestem człowiekiem szczęśliwym. Dlaczego? Bo kiedy zobaczyłem Ciebie, Panie Jezu Chryste i usłyszałem pośród wielu radości i prób, cierpienia i pytań – wiedziałem, że JESTEŚ. I wiem nadal. Nic tego nie zmąci.
Kiedy wybrałem drogę kapłańską, odczuwałem pokój i radość. I tak jest nadal. Choć wielokrotnie ten pokój był mącony, a radość przykrywana płachtą trudów, to jednak Ty, Panie zawsze na nowo przychodziłeś i przychodzisz z darem pokoju i charyzmatem radości, które tkają codzienność. Twoja miłość jest światłem, dlatego nawet światowe „płachty” nie mogą jej zgasić. Nie można dać się zgasić, nie można.
Drogi mój Bracie kapłanie, zapraszam Cię do pójścia razem, krzyżową drogą naszego Pana. Podzielę się z Tobą tym, czym żyję, kim jestem. A jestem tylko tym, na ile jestem w Nim, w Jezusie... Bez Niego jestem jak piasek na pustyni miotany wichrami i burzami…
Codziennie zadaję sobie pytanie, które Ty, mój Jezu zadałeś Apostołom, a także mnie. Od niego zależy wszystko!: „Kim jesteś dla mnie?” (por. Mt 16,15; Mk 8,29; Łk 9,20). To pytanie przychodzi zawsze o poranku, pewnie dlatego, że każde powołanie jest poranne, wczesne. I wiem, że dotąd, dopóki będę odpowiadał, odkrywając Twoją moc piękna, dotąd będę szedł w służbie Twojego Kościoła. I może zasłużę, żeby napisali mi kiedyś na grobowej płycie: Dilexit Ecclesiam (Umiłował Kościół)... A jeśli na to nie zasłużę to moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...
Stacja I: Kim jestem dla ciebie? Jezus skazany na śmierć!
„Sztandarem jego nade mną jest miłość” (Pnp 2,4)
Jezu! Kim jesteś dla mnie? O jakże Twoja miłość jest wielka, nieodwołalna, nieporównywalna z żadną inną. Czego mogę pragnąć więcej jak Twojej miłości? Czego mogę szukać bardziej, jak nie Twojej miłości? To znaczy... mogę zawsze poszukiwać siebie, przedmiotów, rzeczy, znaczenia, bycia kimś w oczach ludzi... Ale jaki w tym sens? Gdzie nadzieja? Czy moje serce bije po to, żeby pragnąć czegoś, co zaspokaja chwilowe zachcianki zrywu umysłu? Czy w ten sposób nie skazuje Ciebie na śmierć w sobie? Tak! Jeśli wypełniam serce światowymi śmiećmi, które spowodują w ostatecznym rozrachunku mdłości.
Powołałeś nas do miłości w duszpasterstwie, które ma różne oblicza. Dziękuję za to powołanie, i dziękuję za to, że odpowiadam na nie. Choć może jest we mnie lęk, wątpliwość, ale nie jestem sam. Panie! Umacniaj mnie swoim Duchem w drodze powołania. Świat skazuje Cię na śmierć, nawet świątynie w tak wielu miejscach są „dołami grzebalnymi”, w których pogrzebano Boga (Kard. R. Sarah). Mam marzenie, pragnienie dawanie Ciebie wszystkim. Dlatego idę dalej, z Tobą! A jeśli się zatrzymuję w miłości to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...
Stacja II: Kim jestem dla ciebie? Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
„Cicho! Ukochany mój! Oto on! Oto nadchodzi” (Pnp 2, 8a)
Panie! Nasze życie to ciągłe wybory, decyzje. Stoimy przed wyborem: kochać dużo, czy kochać mało? Ty bierzesz krzyż i idziesz. Nie kalkulujesz, nie kombinujesz, ale podejmujesz dramat Męki, żebym mógł żyć. Ileż we mnie jest pychy, która nie pozwala mi kochać naprawdę, kochać do końca, kochać bardziej niż wczoraj! Ileż pychy i samouwielbienia! Ileż pustosłowia i ran zadawanych braciom. Więcej słów i pustych deklaracji niż czynienia miłości. Ale miłość to nie deklaracja. Miłość to decyzja. Ty nie szukasz słów, ale człowieka, zaangażowania. Kochać dużo to mniej mówić a bardziej roznosić pokój i miłosierdzie. Kochać mało to dużo mówić, ale „palcem nie kiwnąć” widząc, że należy pomóc, zaangażować się. Czy dzięki Tobie, Bracie wzrasta poziom miłości tam, gzie posłał cię Kościół? Nie deklaracji, nie pustych słów, ale konkretu miłości. A czy wiem w ogóle czym jest miłość? Jeśli jeszcze nie wiem to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...
Stacja III: Kim jestem dla ciebie? Pierwszy upadek pod krzyżem
„Ukaż mi swą twarz, daj mi usłyszeć swój głos! Bo słodki jest głos twój i twarz pełna wdzięku” (Pnp 2,14)
Panie! Dotykasz swoim Ciałem ziemi. Wdychasz jej proch. Człowiek powstał z jej prochu. Ale tak wiele się zmieniło! Proch ziemi jest skażony naszą bezczelnością, niewiernością Bogu i samowystarczalnością, która w pysze zbiera gorzkie żniwo. Ludzkość zmierza w stronę samozagłady bijąc brawo szatanowi, który drwi z nas. Kapłan to człowiek, który podnosi człowieka ku Tobie, Jezu Chryste! Kapłan to dobry pasterz, który dba o owce, a one „znają jego głos” (por. J 10,4). Nie potrzebujesz najemników głoszących ustami wielkie idee bez pokrycia. Nie potrzebujesz pedantycznych biurokratów inteligentnych, ale nie mądrych, traktujących owce „z góry”, bez miłosierdzia. O, Panie! Jesteś naszą mocą, naszą siłą, naszym pokojem! Mamy być kapłanami, którzy dają Ciebie innym. Ale najpierw sami osobiście Cię spotykają. I dlatego, tylko dlatego prowadzą wszystkich do źródła.
Panie, który upadasz pod ciężarem dramatów świata, których początkiem jest odejście od Prawdy. Powstajesz, abyśmy i my powstawali i nieśli innych ku Niebu. Pragnę być kapłanem, który wznosi braci ku górze. To ma się dziać już dziś, tutaj! A jeśli się jeszcze nie dzieje, to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...
Stacja IV: Kim jestem dla ciebie? Pan Jezus spotyka swoją Matkę – Miriam
„Mój miły jest mój, a ja jestem jego” (Pnp 2,16)
Maryjo, której wzrok przenika nasze serca! Czarna Madonno z seminaryjnej kaplicy – jesteś „cała piękna”, bo wierna do końca...
Wiara Maryi jest dla nas źródłem entuzjazmu drogi ucznia. Ona - Matka stała się uczennicą Syna! Przyjmując Słowo pod osłoną ciemności rozeznaje, że głos Anioła to melodia płynąca wprost z serca Boga. Serce do serca! To jest miłość. Tylko w miłości można podjąć drogę wiary. Ciągle na nowo, od rana. Maryja przyjmując Słowo sercem wydaje owoc, który zmieni zatraconą ludzkość. Odtąd jest już na zawsze nadzieja. „Słowo runęło pośrodku zatraconej ziemi” (por. Mdr 18,15). Kto może pojąć niech pojmuje... Jesteśmy powołani, żeby dawać przemówić Słowu! Człowiek obok mnie nosi w sobie głód Boga, Jego zbawczego Słowa. Czy noszę w sobie płomień wielkich pragnień przekazywania Słowa? Czy moją pasją jest Ewangelia?
Charyzmat celibatu rozpala w nas pragnienia oddawania siebie w służbie ewangelizacji. Wyrzeczenia związane z drogą ewangelicznej czystości powinny być między innymi źródłem radosnego przeżywania kapłaństwa. Rozdawana miłość to styl życia kapłana. Czy jest we mnie radość, której źródłem jest spotkanie Jezusa ubogiego, czystego i posłusznego Ojcu?
Panie, jeśli brakuje mi tej radości to jest moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina...
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |