Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Pukamy się po głowie. Co ona w nim widzi? Co on w niej widzi? Mało rozgarnięci, na telewizyjne gwiazdy się nie nadają, zbyt atrakcyjni nie są… Dopiero tak zwany głos rozsądku sprowadza nas na ziemię. Przecież to będzie moja żona, mój mąż. Tobie nie musi się podobać.
Jak długo chcemy bardziej podobać się ludziom niż Bogu, jesteśmy obłudnikami, ślepymi przewodnikami ślepych, dbającymi o czystość zewnętrznej strony kubka i misy faryzeuszami. Nie dość, że nie doświadczymy mocy i skuteczności słowa Bożego, to bliźnim damy wszystko, z wyjątkiem naszej duszy. I nigdy nie będziemy wiedzieli co to miłość, nie przejmująca się specjalnie tym, co dla innych atrakcyjne.
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski
Przeczytaj komentarze | 4 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
W metaforze drogi nie szukam prostego przełożenia typu idę z podniesioną głową i nie patrzę pod nogi. Pisząc o "głowie do góry" myślę o tym, żeby całą ufność pokładać w Panu Bogu. On nam wskazuje drogę, a więc mówi nam również o tych niebezpieczeństwach, które czyhają tuż pod nogami. Jeśli wierzymy, że sprawcą wszystkiego w nas jest Pan Bóg, to wiemy, że z żadnego innego źródła nie przyjdzie do nas ostrzeżenie, tylko od Niego.
Tak więc, jak słusznie zauważyłeś Pawle, porównanie nie jest wprost. Chodzi mi o duchowe przeżycie drogi do Pana Boga.
W mojej propozycji patrzenia jest uwypuklenie ważności tego, by nie patrzeć tylko pod nogi. W tej metaforze patrzenie pod nogi, to zaplątanie się w tym co ziemskie, a my powinniśmy patrzeć w to co ponadziemskie. Szukać tego, kto pokazuje nam cel, a Pan Bóg, gdy się w Niego wpatrujemy, pokazuje nam jednocześnie perspektywę ale i broni nas od niebezpieczeństw drogi. Uprzedza Swoją łaską.
Gdy czytam SŁOWO BOŻE, jest w sercu jakaś w z n i o s ł o ś ć!!
Rozważania Księdza sprowadzają moje myśli na ziemię i... jakby mówią mi: tu, na ziemi żyj według tego SŁOWA BOŻEGO..... fajne to jest :))
chodząc wyłącznie z podniesioną głową - dostrzeżemy cel, zobaczymy znaki do niego wiodące ale możemy się często potykać o wystające korzenie, kamienie a nawet być pokąsanym przez węża na którego mozna nadepnąć.
Głowa w chmurach bez patrzenia po czym idziemy też wydłuża drogę. potrzebne jest i jedno i drugie. No chyba że idziesz po równej asfaltowej drodze. ALe droga wiodące do zbawienia jest raczej wąską kręta drózką na której od czasu do czasy trezba zajrzec pod nogi
I właśnie, jak długo idąc, bardziej patrzymy na siebie i bardziej patrzymy pod nogi niż przed siebie - nie dostrzeżemy drogi przed sobą, nie dostrzeżemy celu drogi. Nie dojdziemy, bo i znaków na drodze nie zobaczymy, które Pan Bóg nam stawia dla naszego dobra.
Patrząc na siebie, czy patrząc pod nogi nie dostrzeżemy także drugiego człowieka.
Iść drogą Pana Boga to znaczy więc trzymać "głowę do góry" i bacznie się rozglądać, otwierając oczy na Boże drogowskazy.
Dziękuję księdzu za mądre słowa, które dziś mogłem przeczytać.
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.