Paweł stale odczuwał w sercu „wielki smutek i nieprzerwany ból” na myśl o swoich rodakach, Izraelitach, członkach ludu ukochanego przez Boga, którzy w Jezusie nie rozpoznali Mesjasza. I nie jest to pewnie nic odosobnionego czy nadzwyczajnego – cierpieć z tymi, których kochamy, przeżywać czyjąś klęskę jak własną, drżeć o los drugiego.
W jakiś sposób wiara pogłębia takie widzenie świata – do trosk o doczesne bytowanie dodaje te związane z wiecznością, zmusza, by zawalczyć o pomyślność nie tylko w materialnym, ale i niebieskim świecie. Zanim popadniemy w depresję, pamiętajmy jednak, że ta właśnie wiara pokazuje nam Boga, który przychodzi w łagodnym powiewie, ucisza burzę na jeziorze i podaje rękę tonącemu.
Dlatego troski Pawła, podobne do trosk wielu z nas, są ważne. Bóg mówi nam to samo co mówił do Eliasza, gdy ten zląkł się gniewu współziomków i chował w jaskini: „Co ty tu robisz?”. Bo przecież klęska tych, którzy dziś nastają na twoje życie, ich odejście od Boga żywego jest klęską twoją. Dlatego, Ja, Bóg prawdziwy – przychodzę do ciebie, uciszam tę burzę, podaję ci rękę – byś umiał wrócić. Stanął pośrodku nich. Zaświadczył o Mnie.
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
Na to odezwał się Piotr: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie”.
A on rzekł: „Przyjdź”.
Mt 14,22–33
Zawsze blisko i choć myślimy po swojemu,że otrzymujemy poza Jego DZIAŁANIEM, to chyba się mylimy.
Boże, Twoja obecność niczym promienie słońca, tulą i ogrzewają nawet w największych mrokach życia. Dziękuję za czuwanie nade mną.
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.