W jaki sposób Ojciec objawił Piotrowi prawdę o Synu? Przecież nie było, jak u Pawła, spektakularnego upadku z konia i mistycznego światła. Zatem posłużył się świadectwem Andrzeja? Czy decydującym momentem była zmiana imienia, według Jana dokonana w momencie powołania? A może gdy Jezus chleb rozmnażał, albo chodził po jeziorze? Z objawioną nieziemską mocą wlało się do jego serca i umysłu nieziemskie światło.
Na te i podobne pytania nie znajdziemy odpowiedzi. To, co dzieje się między Bogiem a człowiekiem do końca pozostanie tajemnicą obojga. Chyba że człowiek, jak Paweł, rąbka tej tajemnicy zechce uchylić. Opowie o widzeniach, tajemnych słowach, powalającym świetle.
Jednak nie ta opowieść jest najważniejsza. Gdyby się tylko do niej, do tych wszystkich nadzwyczajnie zwyczajnych ingerencji Boga w życie człowieka ograniczyć, historia Jezusa już dawno została by zapomniana. Jeśli trwa, to wyłącznie dzięki przekazowi, w którym na pierwszy plan wysuwa się nie forma objawienia, ale jego treść. Mesjasz, Syn Boga, do kogo pójdziemy, myśmy poznali i uwierzyli. A jakie były drogi poznania – to już nie jest ważne.
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.