Przybiegła do grobu przed świtem. Jako pierwsza. Zostawiła za sobą pozostałe kobiety. Zobaczyła odsunięty kamień od grobu. Nie było ciała… Cóż innego można by pomyśleć niż to, że ktoś je zabrał? Cóż innego my sami pomyślelibyśmy w takiej sytuacji?
Trzeba było, by usłyszała pytanie: Kogo szukasz? Trzeba było wyznania miłości, która chce dobra tego, kogo kocha, nawet gdy on już nie żyje. Trzeba było w końcu, by usłyszała swoje imię, by otworzyły się nie tylko oczy jej ciała, ale i oczy wiary. By pojęła, że Ten, którego poznała jako człowieka, jest Bogiem.
"Rabbuni". Nie tylko "Rabbi". Bardziej uroczyście. W sposób, w który często zwracano się w Izraelu do Boga.
"Rabbuni". Pan mój i Bóg mój.
Ilustracja: Frederick Sandys "Maria Magdalena"
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.