Cudowne rozmnożenie chleba od mowy zwanej przez nas eucharystyczną oddziela jedno wydarzenie. Szczegół być może mało istotny, ale też stanowiący doskonałe tło sporu Jezusa ze słuchaczami. Być może to właśnie tło ów spór zaognia. Przeprawa na drugi brzeg. Chleb dający życie wieczne. Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym…
Przecież tu mowa nie tylko o chlebie. Tu mowa o przeprawie na drugi brzeg. O perspektywie życia totalnie różnego od tego, jakie prowadzimy tutaj. O czymś, czego nawet w minimalnym stopniu nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. I – powiedzmy to sobie szczerze – myśl, od której uciekamy na wszelkie możliwe sposoby. Więc ten spór z Jezusem jest też jakąś formą ucieczki od tu i teraz, od dziś. Choć prawdziwe dziś jest tylko w Nim.
W Nim. Nie będę pragnąc i łaknąć. Ale nie dziś. Choć o dziś upomina się ciało. Dziś mogę mieć pewność, że przeprowadzi mnie przez wichry, burze, wzburzone fale, prześladowania. Jak Izraelitów suchą noga przez Morze Czerwone. Na drugi brzeg.
Przyszedł czas, gdy prześladowca stał się prześladowanym. Przedtem zobaczył światłość, usłyszał głos, a wysłannik wspólnoty nazwał go bratem. Od tego momentu zaczął tęsknić. „Chciałbym odejść, bo to dla mnie lepsze…” Zobaczył drugi brzeg.
Widzisz drugi brzeg? Tęsknisz?
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski
19Felipe94
TGD - Drugi brzeg (Liczy się każdy dzień 2011)
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.