Czasem człowiek całe swoje życie uczy się tego, kim naprawdę jest. Chciałby znaczyć więcej, niż znaczy. Chciałby mieć większy wpływ na różne sprawy, niż ma.
Jest w człowieku swego rodzaju niezgoda na to, by być narzędziem w cudzych rękach, nawet jeśli są to Boże ręce.
A Pan Bóg działa przez innych ludzi. I tak samo jak oni są w narzędziem w Jego ręku, tak samo i ja często jestem narzędziem w Bożych rękach.
Przyjęcie tej prawdy prowadzi do pokory. Jakim narzędziem jestem? Srogim i karzącym, czy czułym i troskliwym?
Jakim narzędziem chcę być? Chcę okazywać innym miłość Boga czy Jego zapalczywość i gniew?
„Słowo, które Pan oznajmił Jeremiaszowi: «Wstań i zejdź do domu garncarza; tam usłyszysz moje słowa». Zstąpiłem więc do domu garncarza, on zaś pracował właśnie przy kole. Jeżeli naczynie, które wyrabiał, uległo zniekształceniu, jak to się zdarza z gliną w ręku garncarza, wyrabiał z niego inne naczynie, jak tylko podobało się garncarzowi.” (Jr 18,1-4).
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.