Dziś Matki Bożej Bolesnej. Patronki Słowacji – tak na marginesie.... Czytam przewidziany na dziś fragment listu do Hebrajczyków. I zauważam pewien paradoks.
Chrystus podczas swojego życia doczesnego z głośnym wołaniem i płaczem zanosił gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości
Noc przed męką, ogrójec, krwawy pot Jezusa. I ta Jego modlitwa o to, by, jeśli to możliwe, ominął Go ten kielich, to cierpienie. Został wysłuchany? Tak, został wysłuchany. Bo po wypowiedzeniu tej prośby powiedział też, by nie Jego, ale Ojca wola się stała. I faktycznie, wola Ojca się spełniła: Jego Syn nie przestał być Mu wierny nawet w obliczu bolesnej śmierci.
O wiele Boga prosimy. I dobrze. On przecież jest naszym dobrym Ojcem i nie chce dla nas niczego złego. Ale prosząc o to czy tamto warto chyba zawsze na koniec dodawać „nie moja, ale Twoja wola niech się stanie”. To nie wyraz zrezygnowanego przekonania, że Bóg nie jest w stanie pomóc. To uznanie, że On wszystko wie lepiej.
Modlitwa
Dodawaj mi Panie, odwagi, bym to, co nieuniknione, a trudne, z miłością umiał przyjmować...
Dodaj swój komentarz »