Bóg, stwarzając mnie, patrzył na mnie z miłością. Kiedy się urodziłam i rodzice przynieśli mnie do kościoła, by mnie ochrzcić, wypowiedział nade mną te właśnie słowa: „Tyś jest moja córka umiłowana, w tobie mam upodobanie”.
Bóg nie wypowiada swoich słów nadaremno. W innym miejscu Pisma Świętego mówi przez proroka Izajasza, że „słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa.” (Iz 55,11)
Bóg jest ze mną – na dobre i na złe. Towarzyszy mi w każdej sekundzie mego życia, nawet gdy ja odwracam się od Niego i odchodzę.
Ale Słowo Ojca, wypowiedziane nade mną podczas chrztu, to światło, które pojawia się w moim sercu, w moich myślach, gdy dopada mnie zniechęcenie mną samą, gdy nie zachowuję się w sposób godny Jego dziecka.
Ono oświeca mi drogę powrotu do Tego, który nieustająco ma we mnie upodobanie. Może już czas zaufać temu Słowu i pozwolić Bogu, by ujął mnie za rękę i ukształtował?
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.