Z naszego punktu widzenia w jego CV nie było nic, co mogło by czynić go zdolnym do powierzenia mu roli apostoła narodów. Dzieje Apostolskie jak mantrę powtarzają jedno słowo: prześladowca. Dlaczego taki człowiek spodobał się Bogu? Skoro jak starotestamentalny Samson „gorliwością swoją zmniejszył ich liczbę”.
Czy nie gorliwość jest kluczem do zrozumienia Bożego wyboru? Sam Paweł przyznał w pewnym momencie, że swoją gorliwością o Judaizm przewyższał innych. Tak, do wielkich dzieł Bogu nie potrzeba ludzi bez twarzy, beznamiętnych, niezdolnych do ryzyka, dzielących włos na dwoje, lękliwie wyszukujących racji dla uzasadnienia letniości i braku zaangażowania. Paweł jak ulał pasował do Bożych planów. Potrzebował tylko jednego – Światła Prawdy. I kogoś, kto mu powie, że wspólnota dzieci Bożych go potrzebuje.
O ile oświecenie dla Boga nie stanowiło problemu, trudniejsze zadanie stało przed wspólnotą. Uwierzyć słowu Jezusa i iść do prześladowcy. W dodatku nazwać go bratem. Można zastanawiać się w czym bardziej objawiła się moc łaski. W oświeceniu? Czy w uzdolnieniu serc do pójścia i wypowiedzenia tego jednego słowa. Bracie. Niemożliwe stało się możliwym. Co nie powinno dziwić. Przecież dla spożywających pokarm i pijących krew nie ma rzeczy niemożliwych. Trwają w Nim, a On w nich.
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.