Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »III Niedziela Wielkiego Postu
Tegoroczne rozważania mają na celu skupienie się nie tyle na samym cierpieniu Jezusa, co raczej na dostrzeżeniu, że to są bardzo bliskie, prawie codzienne sprawy i bóle każdego człowieka...
diakon Piotr Alabrudziński
Zdrada, niezrozumienie, co dalej? Życie lubi być złośliwe, a gdy się wali, to od razu wszystko. Jezus również doświadczył podczas swojej męki takiego zburzenia całego świata – patrząc po ludzku. Dotknięty zdradą i niezrozumieniem, a więc oddaleniem ze strony najbliższych, jakby zaczynał tracić grunt pod nogami. Nie chce jednak z tą sytuacją pozostać sam. Postanawia udać się na modlitwę. „Modlił się tymi słowami: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Wszakże nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie! Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i pokrzepiał Go. Pogrążony w udręce, jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię” (Łk 22, 41 - 44).
Oto Człowiek Zalękniony
Krwawy pot, szczegół, o którym wspomina tylko Łukasz w swojej Ewangelii. Spośród wszystkich redaktorów Dobrej Nowiny on przekazuje najwięcej faktów medycznych z całej działalności Jezusa. Także na ostatnim etapie nie zawodzi w tej materii. Pot jak gęste krople krwi. Medycyna określa to zjawisko mianem hematohydrozji, której przyczyn należy dopatrywać się w wielkim stresie, zwłaszcza powodowanym śmiercią własną lub bliskiej osoby. Jezus boi się swojej śmierci. Boi się tak bardzo po ludzku tego, co Go może spotkać – kielicha, który ma wypić. Czy to możliwe? Zobacz jaki ten Jezus jest bliski dla Ciebie i dla mnie.
Czy nie czułeś czasem lęku, strachu? Czy nigdy w życiu się nie bałeś? Myślę, że nikt nie może odpowiedzieć negatywnie na te pytania. Lęk, strach - reakcja na spotkanie z nieznanym, z czymś, co mnie w jakiś sposób przerasta. Świadomość tego, że coś wymyka się spod mojej kontroli. Utrata panowania nad swoim życiem. Znasz takie uczucie?
Strach i lęk niejedno mają imię. Można by te imiona wymieniać i wymieniać. Boimy się tego, co przychodzi spoza nas, jak i tego, co tkwi w nas, w naszej psychice. Boimy się tego, co nieznane i nieuchronne. Paradoks zalęknionego człowieka. Z jaką łatwością potrafimy tworzyć szereg czarnych scenariuszy dotyczących całego dalszego życia. Lęk niewątpliwie łączy się z jakimś zaślepieniem.
Mówi się też, że strach ma wielkie oczy, a przecież ciężko przychodzi nam spoglądać w czyjeś oczy. Takimi oczami strachu mogą być w życiu człowieka oczy drugiej osoby, ale może i własne oczy odbite w lustrze. Może nawet oczy Boga, który zamiast nas zbliżać do siebie, przeraża. Co jednak robić ze strachem, który się rodzi w człowieku?
Pewnie najprościej byłoby się załamać, poddać strachowi, albo wyłączyć świadomość. Stąd w sytuacjach stresowych, lękowych często uciekamy w alkohol, papierosy, narkotyki, seks, lekarstwa. Dajemy się pochłonąć pracy, albo sami pochłaniamy kolejne porcje jedzenia, przenosząc potrzebę bezpieczeństwa na potrzebę zaspokojenia głodu. Wyłączamy świadomość śpiąc całymi godzinami, kiedy to tylko jest możliwe. Może próbujemy przebywać wśród ludzi, ale powierzchownie – tak, żeby ktoś był obok, ale nie próbował odsłaniać moich lęków, nie kazał mi mierzyć się z nimi. Różne są drogi ucieczki przed lękiem. Żeby tylko na chwilkę się zapomnieć, żeby mieć choć chwilę wytchnienia. Ale lęk nosimy w sobie. Niezależnie od tego, dokąd próbujemy uciec, on biegnie z nami i może nas dopaść– a przecież człowiek zmęczony ucieczką ma mniej siły, aby się bronić. Jakie rozwiązanie proponuje Jezus?
Jezus w sytuacji lękowej oddaje się modlitwie. Otwiera swoje serce przed Bogiem Ojcem i mówi Mu dokładnie i konkretnie o wszystkim, co przeżywa. W modlitwie nazywa przestrzeń własnego lęku, jednocześnie pozostawiając Bogu decyzję, poddając się Jego woli. „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich.” (Łk 22, 42) Jezus nie ucieka w świat iluzji – spogląda w oczy swojemu lękowi, mierzy się z nim. I nie chodzi tu tylko o słowa, chodzi o coś więcej. Żeby to zrozumieć warto odwołać się do pewnej sytuacji opisanej przez proroka Izajasza. „Za czasów Achaza, syna Jotama, syna Ozjasza, króla Judy, wyruszył Resin, król Aramu, z Pekachem, synem Remaliasza, królem Izraela, przeciw Jerozolimie, aby z nią toczyć wojnę, ale nie mógł jej zdobyć. I przyniesiono tę wiadomość do domu Dawida: Aram stanął obozem w Efraimie! Wówczas zadrżało serce króla i serce ludu jego, jak drżą od wichru drzewa w lesie.” (Iz 7, 1n) Król Izraela bardzo mocno przestraszył się perspektywy oblężenia. Odczuł głęboki lęk. I właśnie w sytuacji takiego lęku przychodzi do niego Izajasz ze słowami: „Uważaj, bądź spokojny, nie bój się! (…) Tak mówi Pan Bóg: Nic z tego – tak się nie stanie! Bo stolicą Aramu jest Damaszek, a głową Damaszku Resin; i stolicą Efraima jest Samaria, a głową Samarii syn Remaliasza; ale jeszcze sześćdziesiąt pięć lat, a Efraim zdruzgotany przestanie być narodem. Jeżeli nie uwierzycie, nie ostoicie się” (Iz 7, 4. 7 – 9b) Bóg wyraźnie mówi Achazowi, aby się nie bał, jednocześnie wzywając do wiary i zaufania. „Jeżeli nie uwierzycie, nie ostoicie się” (Iz 7, 9b)
Lekarstwem na lęk jest zaufanie Bogu. Nie ma innego, bardziej skutecznego. W Piśmie Świętym 365 razy pojawia się formuła: „Nie bój się”. Bóg na każdy dzień roku przygotował dla każdego z nas właśnie takie zapewnienie o opiece i swojej pomocy. Nie mamy się czego bać, gdyż to On zabezpiecza egzystencję każdego z nas. Nie kieruje nami ślepy los. Owszem, czasem to życie wygląda zupełnie inaczej, niż byśmy sobie je wyobrażali, czy wymarzyli. Wiara pozwala jednak dostrzegać we wszystkim część większego planu Boga – Boga, który ze zła potrafi wyprowadzić dobro. Boga, który jest Miłością.
Nie wiem, jakie lęki Tobie towarzyszą. Nie wiem też, jaka jest Twoja wiara. Ale wiem, że niezależnie od tego ta chwila jest dobrym momentem, aby porozmawiać na ten temat z Jezusem. Spróbuj się pomodlić, tak zwyczajnie. Jezu, Ty mnie najlepiej znasz. Ty znasz te wszystkie przestrzenie mojego życia, w których króluje lęk, a nie ufność. Dobrze wiesz, że nie potrafię sobie sam ze wszystkim poradzić. Często wobec moich lęków jestem bezsilny, a jednocześnie brakuje mi wiary. Najchętniej zamknąłbym się i zapomniał o całym świecie. Uciekł, nie tylko przed ludźmi, ale i przed sobą. Spójrz, przedstawiam Ci wszystkie moje lęki… Proszę, uwolnij mnie od nich. Nie chcę, aby to lęk kierował moim życiem. Chcę cieszyć się Twoją radością i pokojem. Chcę widzieć moje życie jako owoc Twojej miłości i Twojego rozumnego planu. Proszę, pozwól mi wyraźnie usłyszeć i osobiście przyjąć te słowa, które każdego dnia i w każdej trudnej sytuacji wypowiadasz do mnie: „Nie bój się”
„Nie bój się! ”
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |