Zakończone przed paroma godzinami rekolekcje. Głowa i serce pełne obrazów, jakie prowadzący sugestywnie roztaczał przed słuchaczami. (Właściwie kto prowadził? On, czy Duch Święty?) Jeden wraca w trakcie lektury Apokalipsy. Mnich, jak kuglarz stający na głowie i tańczący, wyrzeźbiony w kapitelu średniowiecznej kolumny. Kojarzyłem w trakcie tej konferencji z legendą o kuglarzu Matki Bożej. Wypada powołanemu do życia oddanego Bogu pozwolić sobie na takie krotochwile? Już Dawida o to pytano. Czyż nie z powodu tańców i podskoków przed Arką wzgardziła nim Mikal?
Bóg nie cierpi smutasów. Choć dzień odnowienia wszystkiego jeszcze nie nadszedł, przez uchylone bramy Niebieskiego Jeruzalem już słychać muzykę i taniec. Weselny korowód prowadzi Baranka. Do stu czterdziestu czterech tysięcy wykupionych z ziemi dołączają kolejni. To ci, którzy dla miłości odważyli się wszystko postawić na głowie. Bo podobno miłość wszystko wywraca do góry nogami. Stąd kandydat do orszaku Baranka musi mieć w sobie coś z kuglarza, coś z ubogiej wdowy i coś ze świętej Cecylii. I nie może tracić czasu na zastanawianie się, co pomyślą inni. Patrząc na ubogą wdowę niektórzy też pewnie pukali się po głowie, tłumacząc, że przecież samą miłością Bożą nie wyżyje. Wyżyła. I jeszcze śpiewa. Słyszysz, jak pięknie?
Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski
Przeczytaj komentarze | 5 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
To ci, którzy dla miłości odważyli się wszystko postawić na głowie.
Uboga wdowa, a może raczej kochająca Boga wdowa? Gdyby do skarbony przymuszana wrzuciła swój ostatni grosz, pozostałby on zwyczajnym, marnym groszem. To jej miłość sprawiła, że zrobiła coś z ludzkiego punktu widzenia bezsensownego. Jej miłość sprawiła, że grosz nabrał znaczenia, że usprawiedliwił jej "szaleństwo."
W imię miłości ddać Bogu coś najcenniejszego, niezbędnego do życia. Zaufać, że On zatroszczy się o moje życie. Jakie to trudne, gdy zapominam, że On przez swoją miłość powołał mnie do życia, że przeznaczył mnie do życia w miłości i dla miłości. I jakie łatwe, gdy o tym pamiętam.
Mój grosz. Moje grosze to nie zawsze pieniądze. Moim groszem jest czas, poświęcony na modlitwę, gdy strasznie się śpieszę. Moim groszem jest wysiłek, żeby komuś pomóc, mimo że praktycznie brak mi już sił. Moim groszem wrzuconym do skarbony jest obraz mnie samej, który oddaję Bogu, ąby spojrzeć na siebie Jego oczami.
Mam jeszcze wiele ostatnich groszy do ofiarowania. Niech świat się dziwi moim szaleństwem.
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.