„Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim” Łk 19,41
Jakże łatwo przychodzi mi usprawiedliwiać swoje zło, zwłaszcza, gdy uważam je za małe i niezauważalne. Tłumaczę je większym złem innych lub jego nieszkodliwością wobec bliźniego. A jednak każdym grzechem, niewiernością ranię siebie, innych, a także samego Boga. Konsekwencje grzechów nie zawsze są odczuwane i zauważane, co nie oznacza, że ich nie ma. Moje słabości nie pozostają bez wpływu na moje życie i życie innych. Pan Bóg czasem może dopuścić, że zobaczę skutki mojego zła w życiu w swoim lub innych. Jednak trudno mi ujrzeć, jak bardzo swoją grzesznością ranię samego Boga. Rzadko w ten sposób patrzę na grzech.
Tylko św. Łukasz podaje wzmiankę o płaczu Jezusa nad Jerozolimą. W ten sposób ukazuje Jezusa, który chce mieć udział we wszystkich ludzkich sprawach, a tutaj w losie miasta i ojczyzny, która nie przyjęła Bożego wezwania. Pokazuje Boga, który cierpi z powodu grzechu człowieka. Każda moja niewierność jest odrzucaniem Bożego wezwania. I nieważne czy w wielkiej, czy małej sprawie. Jezus wzywa mnie do tego, bym kroczyła Jego drogą. Chce mieć udział w mojej codzienności. Niestety, zbyt często o Nim zapominam, o Jego obecności. Stąd tak mało we mnie wrażliwości na grzech, tak mało skruchy i chęci przemiany. Bóg cierpi, gdy grzeszę, a ja zapominam, że każdą moją niewiernością Go ranię.
„Godzien jesteś (…) bo zostałeś zabity i nabyłeś Bogu krwią Twoją ludzi” Ap 5,9a
Przeczytaj komentarze | 5 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
to jest chwałą wszystkich świętych Jego."
Ps 149,1-2.3-4.5-6a i 9b
"..nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia”.
Łk 19,41-44
Boże, Jesteś! Przychodzisz, nawiedzasz.
Cóż więcej mi potrzeba?
Tak, rozpoznać czas Twojego nawiedzenia.
Jak czule kochasz w Sercu Jezusa, chronisz przed błędem i nie pozwolisz odłączyć się od Ciebie.
Uwielbiam Miłość w której przychodzisz.
A nasz Bóg, najlepszy Ojciec, czy On pragnie naszego cierpienia, niedoli, zagubienia? Nie! To my sami jesteśmy autorami naszych niepowodzeń, a przyczyną jest sprzeniewierzenie się Bogu, grzech, nawet ten najmniejszy.
Grzech boli, niekiedy bardzo boli. Najbardziej naszego Ojca - Boga, ale i bliźniego, a często i nas samych.
Jeżeli uświadomimy sobie, że jesteśmy Świątynią Boga i nosimy w sobie Jego cząstkę, a jednocześnie jesteśmy wrażliwi na nieprawość, to ten ból, jako boży dar, odczujemy.
Grzech naprawdę boli, dusza cierpi, a największe rany odnosi Ten, który nas tak bardzo umiłował.
Jezus zapłakał nad grobem Łazarza ?
Jezus płacze nad ludzkim bólem.
To ja ranię Boga. Ja płacze nad swoją słabością ,niezaradnością,niewiernością.Widzisz jaka słaba jestem.
Kocham Cię Jezu?
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.