Czasami, jak prorok Eliasz, mam dosyć wszystkiego. Tracę ochotę, by żyć, więc staję się bierna, przestaję się angażować w walkę z własnym grzechem i słabością. „Przesypiam” życie.
Nie zwalczę o własnych siłach tego stanu ducha. Nie podniosę się i nie nabiorę sił sama z siebie. Jedyną nadzieją jest dla mnie Pan, u którego mogę szukać pomocy, do którego mam wołać w chwilach beznadziei i trwogi.
Pan przychodzi i karmi mnie, tak jak anioł nakarmił Eliasza podpłomykiem i wodą. Dzięki mocy tego anielskiego pożywienia prorok szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, aż do Bożej góry Horeb.
Jezus pokrzepia mnie czymś doskonalszym: swoim Ciałem i Krwią. Mocą tego pożywienia dokonuję większego dzieła niż prorok: przestaję patrzeć na świat z goryczą, pokornieję i mniej we mnie gniewu, wrzaskliwości i raniących słów. Odwracam się od złości, a kieruję ku dobru i miłosierdziu.
A przede wszystkim potrafię przebaczyć sobie, drugiemu człowiekowi, czasem nawet i Bogu.
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
Nie zwalczę o własnych siłach tego stanu ducha. Nie podniosę się i nie nabiorę sił sama z siebie. Jedyną nadzieją jest dla mnie Pan, u którego mogę szukać pomocy, do którego mam wołać w chwilach beznadziei i trwogi."
O jak ja dobrze ten stan znam :)
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.