Wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów poprzez Jezusa Chrystusa.
Męczy mnie czasem pytanie, czy ktoś taki jak ja, może się Bogu podobać? Może nie jestem wielkim grzesznikiem, ale skoro i moja świętość też nie jakaś wielka... Czy Bogu może podobać się taka miernota? Nieudacznik, który tyle okazji do dobra już w swoim życiu zmarnował?
Jestem chrześcijaninem. Od dziecka. Mogę więc powiedzieć, że i mnie Bóg wybrał. I przeznaczył do tego, bym był Jego przybranym synem. Nie wiem co we mnie zobaczył, zanim mnie powołał do istnienia. Ale skoro istnieję, skoro jestem chrześcijaninem, to pewnie jednak jakoś tam Mu się podobam...
Z nauczania Jana Pawła Wielkiego
Powodem zaś, dla którego nie wystarcza dobra intencja, ale musi za nią iść prawidłowy wybór czynów, jest fakt, że ludzki czyn zależy od swego przedmiotu, to znaczy od tego, czy może on zostać skierowany ku Bogu, ku Temu, „który sam jest dobry”, i czy w ten sposób prowadzi osobę ku doskonałości. Czyn jest zatem dobry, jeśli jego przedmiot odpowiada dobru osoby przez to, że uwzględnia dobra, które są dla niej istotne z punktu widzenia moralnego. Tak więc etyka chrześcijańska, choć zwraca szczególną uwagę na przedmiot moralny, nie lekceważy wewnętrznej „teleologii” działania, to znaczy jego ukierunkowania ku prawdziwemu dobru osoby, ale uznaje, że dążenie do dobra jest prawdziwe tylko pod warunkiem poszanowania istotnych elementów ludzkiej natury (Veritatis splendor 78)