Mieć wokół siebie dobrych ludzi – dobrze by było. Nie jakiś tych udziwnionych, przekonanych o własnej wyższości – ale takich w zwyczajny sposób nam życzliwych, prawych, odrzucających przekręty czy chciwość. Pomocnych, nienachalnych, uczciwych. Jezus, uzdrawiając w szabat pochyloną kobietę, zdaje się tego od nas oczekiwać: postawy życzliwości wtedy, kiedy bliźnim dobrze się dzieje, gdy Bóg działa w ich życiu.
Czy świat wokół nie byłby lepszy, gdyby można było liczyć na ludzi właśnie takich, gdybyśmy to „coś” mieli w sobie samych? Pytanie retoryczne… Problem chyba w tym, że czasem trudno to na samym sobie wymóc: wytrwania w światłości, porzucenia drogi grzeszników.
Przeczytaj komentarze | 1 | Dodaj swój komentarz »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >