Dziś to już nawet wielu się nie dziwi, jak ktoś bez słowa nie skorzysta z zaproszenia – po prostu nie daje żadnej odpowiedzi, a ostatecznie nie pojawi się we wskazanym terminie i w określonym miejsce. Pewnie zależy to również od rodzaju zaproszenia i tego, kto zaprasza. Niektórym zwyczajnie nie wypada odmówić, bo wynika to z przywileju a nieraz z obowiązku czy zwykłego wyrachowania. Innych natomiast, tych mniej lub zupełnie dla kogoś nieznaczących wydaje się, że można pominąć, zlekceważyć, a może wykrętnie wytłumaczyć, że na naszą obecność to oni sobie nie jeszcze zasłużyli.
Historia jest nieobca również dla samego Jezusa. Kiedy wczytujesz się w ewangeliczną historię z zaproszonymi na ucztę królewską, to zastanawia jedno: dlaczego zaproszeni z niej nie skorzystali? Dlaczego pogardzili takim zaszczytem? Przypowieść wskazuje, że królem jest Bóg, Panem Młodym – Jego Syn, a weselem – przyjście Mesjasza. Naród dysponujący proroctwami nie potrafił w Jezusie rozpoznać oczekiwanego Mesjasza. Efekt? „Swoi”, czyli naród wybrany, Go nie przyjęli. Król zaprasza do ucztowania z Nim, zwłaszcza w dzień Pański. Ale zawsze można znaleźć mniej lub bardziej prawdziwą wymówkę… i zrobić z zaszczytu, który jest rodzajem łaski wobec nas, łaskę wobec Boga. Stąd wielu rozważa, zastanawia się, czy warto, inni wydają się być zupełnie obojętni albo zbyt zajęci swoimi sprawami. Wydaje się to paradoksem, ponieważ Boża oferta jest zupełnie darmowa, wymaga jedynie naszej odpowiedzi. Czy więc owo zaproszenie – Bożą inicjatywę odczytuję jako przywilej czy obowiązek? Czy mnie w ogóle interesuje? Jaką daję odpowiedź?
Myśl papieża Franciszka
Jak często słyszymy wezwanie Jezusa, aby pójść do Niego, aby wypełnić uczynek miłosierdzia, aby się pomodlić, aby Go spotkać a my mówimy: Wybacz Panie, jestem zajęty, nie mam czasu. Tak, jutro, nie mogę... (Homilia w Domu Świętej Marty, 6.11.2018).
Łukasz Kurpas Błogosławieni, którzy zostali wezwani na ucztę Baranka
Dodaj swój komentarz »