Czas Pierwszych Komunii świętych. Przygotowując relację z uroczystości zatytułowałem ją: „Szczęśliwa trzynastka”. Tyle w tym roku było dzieci. Uczestnik liturgii najważniejszy moment widzi „od tyłu”. Proboszcz widzi oczy dziecka. Skupienie, zachwyt, radość. Nie jest prawdą, że idą dla prezentów. Idą, bo kochają Jezusa. Pragną z Nim przyjaźni. To dorośli później coś psują, gaszą zapał, nie wspierają dopiero co rodzącej się przyjaźni. Zapominają o „pozwólcie”.
Inna historia. Dawno zasłyszana. Już nawet nie pamiętam od kogo. Ale chodzi za mną. Szpital onkologiczny dla dzieci. Matka chce pocieszyć syna. „Pan doktor powiedział, że jutro będziesz w domu”. Odpowiedź zszokowała. „Czemu mnie kłamiesz. Jutro będę już z Panem Jezusem”. Rzadko spotkać można dorosłego z taką świadomością przygotowującego się na najważniejsze wydarzenie życia.
Jak dziecko… Odkryć w sobie na nowo: miłość, pragnienie, radość, szczęście, nadzieję tamtego dnia. Przezwyciężyć w sobie te wszystkie momenty, gdy nam nie pozwalano, gdy – czasem bardzo bliscy, może niechcący – coś popsuli. Droga ewangelicznego prostaczka.