Uwierzyć w to, że historia naszego życia obchodzi Boga. Brzmi to niemal zuchwale w obliczu tych wszystkich dotykających nas okoliczności, które zdają się określać nasz los… Jak u Elżbiety i Zachariasza: był kapłanem, ona pochodziła „z rodu Aarona”, „postępowali nienagannie”, „była niepłodna”, „posunięci w latach”… Sami o sobie też moglibyśmy tych kilka zdań napisać: o tym, co nadaje rytm dniom, o tym, co tak dogłębnie nas przenika, na dobre i złe.
Uwierzyć w to, że historia naszego życia obchodzi Boga. Brzmi to niemal zuchwale – i w chwilach szczęścia, i w chwilach zwątpienia. Oto Bóg wyciąga po mnie rękę i trafia w punkt, w samo sedno życia, tego, kim jestem. Mówi jak do Izajasza: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię”…
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.