Teksty do rozważania na Adwent.
Kontemplacji eucharystycznej nie przeszkadza więc sama z siebie oschłość, której czasem się doświadcza, niezależnie od tego, czy jest ona spowodowana naszym rozproszeniem, czy też jest dopuszczona przez Boga dla naszego oczyszczenia. Wystarczy nadać jej sens, rezygnując z własnego zadowolenia, które daje gorliwość aby uczynić Jego szczęśliwym i mówić, jak mawiał Karol de Foucauld: „Twoje szczęście, Jezu, mi wystarczy!” A więc wystarczy mi, że Ty jesteś szczęśliwy. Jezus ma do dyspozycji wieczność, aby uczynić nas szczęśliwymi; my zaś mamy tylko ten krótki czas, aby Jego uszczęśliwiać. Jak można pozwolić sobie na stratę tej okazji, która nigdy już nie wróci w wieczności? Czasami nasza adoracja eucharystyczna może się wydawać zwykłą stratą czasu, patrzeniem bez widzenia; tymczasem jaka moc i jakie świadectwo wiary w niej się zawierają! Jezus wie, że moglibyśmy sobie pójść i robić wiele innych rzeczy, które mogłyby nam dać o wiele więcej zadowolenia, gdy tymczasem pozostajemy trawiąc nasz czas. Kiedy nie potrafimy modlić się duszą, zawsze możemy się modlić naszym ciałem, a w tym wypadku modlimy się ciałem (chociaż dusza nie jest wcale nieobecna).
Kontemplując Jezusa w Sakramencie Ołtarza, realizujemy proroctwo, które się spełniło w chwili śmierci Jezusa na Krzyżu: „Będą patrzeć na Tego, którego przebodli” (J 16, 37). Więcej, ta kontemplacja jest proroctwem, ponieważ wyprzedza to, co będziemy robić na zawsze w Jeruzalem niebieskim. Jest to najbardziej eschatologiczna i profetyczna czynność, którą można w Kościele spełniać. Na końcu nie będzie się już składać w ofierze Baranka, ani spożywać Jego Ciała. Ustanie więc konsekracja i komunia, ale nie skończy się kontemplacja Baranka ofiarowanego za nas. To jest rzeczywiście to, co święci czynią w Niebie (por. Ap 5, 1nn). Gdy znajdujemy się przed tabernakulum, tworzymy już jeden chór z Kościołem niebieskim: oni znajdują się przed ołtarzem, my zaś, żeby tak powiedzieć, z tyłu ołtarza; oni już w wizji, my zaś jeszcze w wierze.
W Księdze Wyjścia czytamy, że „gdy Mojżesz zstępował z Góry Synaj... nie wiedział, że skóra na jego twarzy promieniała na skutek rozmowy z Panem” (Wj 34, 29). Mojżesz nie wiedział i my też może nie będziemy tego wiedzieli (i dobrze, że tak jest); może się jednak stać, że gdy będziemy wracać do naszych bliźnich po adoracji, ktoś z nich na naszym obliczu zobaczy, że jest promieniujące, ponieważ kontemplowaliśmy Pana. Będzie to dar najpiękniejszy, jakim możemy ich obdarzyć.
Całość znajduje się w: Raniero Cantalamessa, Eucharystia nasze uświęcenie. Tajemnica Wieczerzy Pańskiej, Warszawa 1994, s. 87-89.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |