Oto niebawem przyjdę. Błogosławiony, kto strzeże słów proroctwa tej księgi.
W ostatni dzień roku liturgicznego ta obietnica Anioła Pańskiego przyprawia o dreszcz. Strzeże proroctwa tej księgi. Czyli czego? Ano prawdy, że w świecie ciągle toczy się walka dobra ze złem; że ci którzy stoją po stronie Chrystusa w doczesności zawsze będą prześladowani. I że na końcu czasów okaże się jest Panem.
Póki co trzeba bam trwać. Choćby nie wiadomo co się działo. Jakby zło nie szczerzyło zębów. Trwać w Jezusie Chrystusie. I kochać mimo wszystko. Także nieprzyjaciół. Przecież jeśli zaczynam nienawidzić, to przyczyniam się do tego, że dobru zwyciężyć trudniej.
Z nauczania Jana Pawła II
Trzeba tu zwrócić uwagę na jeszcze głębszy aspekt problemu: wolność zapiera się samej siebie, zmierza do autodestrukcji i do zniszczenia drugiego człowieka, gdy przestaje uznawać i respektować konstytutywną więź, jaka łączy ją z prawdą. Ilekroć wolność, pragnąc wyswobodzić się od wszelkiej tradycji i autorytetu, zamyka się nawet na pierwotne najbardziej oczywiste pewniki prawdy obiektywnej i powszechnie uznawanej, stanowiącej podstawę życia osobistego i społecznego, wówczas człowiek nie przyjmuje już prawdy o dobru i złu jako jedynego i niepodważalnego punktu odniesienia dla swoich decyzji, ale kieruje się wyłącznie swoją subiektywną i zmienną opinią lub po prostu swym egoistycznym interesem i kaprysem (Evangelium vitae 19).