„Znalazłem księgę Prawa w świątyni Pana”. A potem: „Wszedł król do świątyni Pana, a wraz z nim wszyscy ludzie z Judy i wszyscy mieszkańcy Jerozolimy, kapłani i prorocy oraz cały lud od najmniejszych aż do największych. Odczytał dla ich uszu całą treść księgi przymierza, znalezionej w świątyni Pana”. Dopiero wtedy: „Król stanął przy kolumnie i zawarł przymierze przed obliczem Pana, że pójdą za Panem, że będą przestrzegali Jego poleceń, przykazań i praw całym sercem i całą duszą, że w czyn zamienią słowa tego przymierza, spisane w tejże księdze. I cały lud przystąpił do przymierza”.
My – owszem – czytać może i czytamy. Byle jak, beznamiętnie i nie wyjaśniając trudniejszych miejsc. Za to wymagamy, żeby wszyscy poszli za Panem, żeby przestrzegali Jego praw i przykazań i ochoczo trzymali się zawartego z nimi przymierza. A może trzeba najpierw pokazać, że to ma sens?
Przeczytaj komentarze | 2 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.