Salomon czy Jonasz byli znakiem, wzywającym do naprawy życia, do wierności Bogu. Gdybyśmy spojrzeli wstecz na własne dzieje, różne rzeczy były dla nas przyczynkiem do nawrócenia. Iskrą, sprawiającą, że coś w nas drgnęło: jakieś wydarzenie, osoba, słowo… Ludzka przewrotność polega jednak na tym, że łatwo nam wmówić sobie: „to nic takiego”. Łatwo kaznodziejom zarzucić pychę, słowa zlekceważyć, do wydarzeń odnieść się z dystansem… Bo przecież jesteśmy tacy dorośli i byle co nas nie poruszy. Ba, złym okiem patrzymy na tych „nawiedzonych”, co to się przejmują radiową audycją i wszędzie wokół widzą znaki.
Zatwardziałość serca to nie przypadłość morderców i apostatów. To cecha ludzi jak my – zwykłych, szeregowych chrześcijan. Takich, co to się modlą, spowiadają, nie szukają wrogów. Ale bardzo, naprawdę bardzo potrzebują nawrócenia.
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
Przepraszam Cię, Jezu, za moją głupotę.
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.