Wolałbym bowiem sam być pod klątwą [odłączony] od Chrystusa dla [zbawienia] braci moich, którzy według ciała są moimi rodakami Rz 9
Próbując odwrócić uwagę od swoich słabości, skupiamy się na słabościach innych ludzi. Umniejszamy własne zło, a wyolbrzymiamy zło innych. Plotkujemy, obgadujemy, a może nawet – w interpretacjach czyichś zachowań – oczerniamy. ‘Wiemy’, dlaczego ktoś podjął taką, a nie inną decyzję. Posądzamy, by usprawiedliwiać własne negatywne postawy. Czasem z zazdrości, na siłę, dopatrujemy się w kimś wad i niedociągnięć, które najczęściej są również w nas. Owszem, zdarza się, że nasza ocena jest właściwa. Ktoś rzeczywiście postępuje źle. Warto jednak w tym momencie spytać siebie, dlaczego całą swoją uwagę skupiam na jego słabościach, dlaczego o nich z taką lubością opowiadam? Czy w ten sposób pomagam mu, czy raczej szkodzę? Czy potrafię to samo powiedzieć w cztery oczy? A jeśli nie, to dlaczego? Wpierw powinnam drugiego człowieka dobrze poznać, próbować zrozumieć, a nie od razu go przekreślić, odrzucić, gdy nie pasuje do moich oczekiwań. Otoczyć go troską, z myślą o jego zbawieniu.
Św. Paweł pokazuje jak z miłością i zatroskaniem należy patrzeć na tych, którzy błądzą. Pisze dziś o swoich rodakach, którzy nie przyjęli Ewangelii, że czuje wielki smutek i nieprzerwany ból, gdy widzi, jak błądzą w wierze. A ja, jak patrzę na innych, zwłaszcza, gdy postępują i żyją inaczej, niż bym chciała? Odrzucam? Rozpowiadam wszem o ich słabościach, by nastawić na nich źle innych ludzi? Uporczywie w plotkach szukam potwierdzenia swoich negatywnych ocen? Czy jak św. Paweł potrafię popatrzeć na nich z miłością? Czy jestem w stanie poświęcić się dla ich zbawienia? Czy w ogóle tego chcę?
Czytania mszalne rozważa Aleksandra Kozak
Adam Nowicki
Stare Dobre Małżeństwo - Z miłością
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.