Chciałem dobrze, wyszło jak zawsze. Chciałem dobrze. Czyż nie jest dobrem stanąć w obronie krzywdzonych? Wydawało mi się, że nikt nie widzi, dałem się ponieść wściekłości... I wszystko się skończyło. Musiałem uciekać. Szukać schronienia wśród obcych. Nie było już wyjścia. Wszystko straciłem!
Ugrzązłem w błotnej topieli
i nie mogę znaleźć oparcia,
trafiłem na wodną głębinę
i nurt mnie porywa z sobą.
«Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły. Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi lżej będzie w dzień sądu niż wam» - wyrzuca Jezus mieszkańcom miast, którzy się nie nawrócili. Czy już nie ma nadziei?
Jest. Ciągle przecież trwa dzisiaj.
Nie zatwardzajcie dzisiaj serc waszych,
lecz słuchajcie głosu Pańskiego.
Przegrany uciekinier wyprowadził Izrael z niewoli. Stał się ocaleniem już nie dla jednego, ale dla wszystkich. Ale nie na swój, ludzki sposób tego dokonał.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.