Czasem jakby zapominamy, że to Bóg wybiera. Stworzony na obraz i podobieństwo człowiek jest takim wyborem, Bóg „tej siedziby zapragnął dla siebie”. To Boże „chcę” stoi u podstaw i naszej modlitwy (że też mamy w ogóle taką możliwość!), i całego życia duchowego.
Zmiana perspektywy może pomóc. Kiedy od problemów choćby z pokonaniem własnego duchowego lenistwa przechodzimy do pytania o Boga, albo raczej do świadomości, czego On chce – okazać się może, że to, co nazywamy problemem, nie jest wcale aż tak ważne, by poświęcać temu całą energię. Bo cóż z tego, że np. nie chce mi się modlić? Czy nie ważniejsze od tego jest, że Bóg chce mnie? Czy nie wokół tego powinny skoncentrować się moje wysiłki, wola, uwaga?
Jezus chciał uczynić współczucie kamieniem węgielnym radykalnie nowej ludzkości.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.