Jezus rozsyła siedemdziesięciu dwóch swoich uczniów, by przygotowali grunt pod Jego przyjście. I mówi im między innymi rzecz bardzo zastanawiającą:
Idźcie! Oto posyłam was jak owce między wilki.
Jak owce między wilki. To znaczy ze świadomością, że podejmują misję potencjalnie samobójczą. Że będą zupełnie bezbronni. Że jeśli nie stanie się cud – musi spotkać ich krzywda. A jednak ich posyła.
A my, polscy chrześcijanie pierwszego ćwierćwiecza XXI wieku? My oczekujemy świętego spokoju i przenajświętszej stabilizacji. Udanych wakacji, pełnego brzucha i ciągłego bycia w zasięgu bezprzewodowej sieci. Gdziekolwiek pójść dla Jezusa się nam nie chce. Często nawet do pobliskiego kościoła. I tak bardzo się boimy jakiejkolwiek mogącej nas spotkać dla Chrystusa krzywdy, że na wszelki wypadek gardłujemy, by obcych do nas nie wpuszczać.
Jak owce między wilki. Chrześcijanin powinien jednak ufać, że bez wiedzy Boga nawet włos z głowy mu nie spadnie.
Modlitwa
Otwórz, Chryste moje serce, bym nie bał się podejmować dla Ciebie misji, przez które mogę stracić. Uznanie w oczach znajomych, dobra opinię u sąsiadów i znajomych z pracy. Daj, bym nie bał się, kiedy będzie ku temu okazja, świadczyć o Tobie także wobec tych, którzy nie chcą Cię znać.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.