Tym razem nie o relacje międzyosobowe chodzi. Dwie na pozór nie mające ze sobą nic wspólnego historie. Salomon i Syrofenicjanka. Naznaczony mądrością i szczęściem oraz dotknięta nieszczęściem. A jednak jest coś, co zdaje się ich łączyć. To bliskość wielkości i upadku, poniżenia i wywyższenia.
Nie znajdziemy odpowiedzi na pytanie dlaczego z taką łatwością mądry Salomon pogrążył się w upadku. Jednego możemy nauczyć się z tej historii. Czuwajcie. Bo granica między wielkością a grzechem jest cienka i nie zawsze widoczna.
Łatwej z Syrofenicjanką. Poganką z pochodzenia. Tu z nieszczęścia dźwiga człowieka ufność i wytrwałość. Pewnie nawet odrobina inteligentnej przebiegłości kogoś, kto mógł się obrazić, unieść dumą i wyjść, pokazując plecy.
Owej ufności i wytrwałości potrzebujemy jednak w każdej sytuacji. Gdy życie winduje nas wysoko – by nie upaść. Gdy nas doświadcza – by się wydźwignąć. Jedno i drugie jest dziełem Bożym w nas.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.