Orząc Elizeusz z pewnością nie myślał o misji prorockiej. Zajmował się tym, co lubił i potrafił robić. Jego powołanie nie było owocem namysłu, rozeznania, zmagania się z sobą. Wszystko potoczyło się nagle i szybko. Bez pytania o wolność, umiejętności, charyzmaty.
Był po nim jeden z wątpliwościami. Odpowiedzią na jego argumenty było dotknięcie węglem warg.
Namaszczenie i płaszcz. Ta historia powtarza się w nieskończoność przy źródle chrzcielnym. Krzyżmo i szata są początkiem misji. Czynią uczniem. Bo zanim prorok stanie się prorokiem, musi być uczniem proroka. By zbyt łatwo nie szafował ogniem. By wiedział gdzie i jak „przygotować Mu pobyt”.
Róg z oliwą i płaszcz narzucony przez Eliasza. Kimkolwiek by on nie był. Wystarczy. Więcej – byś stał się prorokiem – nie trzeba.
Dodaj swój komentarz »