Wyznanie Piotra czymś oczywistym jest dla nas. Osłuchanych, oczytanych, niosących bagaż dwóch tysięcy lat wiary Kościoła. Nie było takim dla Apostoła. Pobożny Żyd wierzył w Boga objawiającego się w obłoku i słupie ognia. Nigdy twarzą w twarz. Wyjątkiem był Mojżesz. Nawet cuda Jezusa nie dodawały wyznaniu oczywistości. Chleb rozmnażał przecież Eliasz (słynny dzban mąki i baryłka oliwy). Elizeusz uzdrawiał (Syryjczyk Naaman). Dlatego jego wyznanie nie jest, z perspektywy tamtej epoki i spędzonego przy Jezusie czasu, czymś oczywistym. Jest darem Ojca.
Jeżeli nagrodzone zostało błogosławieństwem i obietnicą zbudowania na nim Kościoła, to nie ze względu na predyspozycje i szczególne cechy charakteru. Ani nawet ze względu na doskonałość moralną. Jedynym powodem wydaje się być otwartość, a może nawet szczególna wrażliwość na to, co nie jest oczywiste, co wymyka się zmysłom i doświadczeniu, odbiega od przyjętych wyobrażeń, a co pochodzi od Ducha Świętego. Na niej buduje Jezus. Także w naszym życiu.
Dodaj swój komentarz »