Wcześniej „błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona”. Potem „Błogosławiona jest, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana” Jakby Elżbieta mówiła do kogoś innego… Do nas? Może. A może to też wskazanie, że błogosławiony każdy, kto ufa słowom Boga?
Jakim? Ot, „miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują”. Albo „jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich”. Nie da się? To utopie? Nie pojawią się błogosławione owoce naszej wiary, jeśli nie spróbujemy.
Myśl Benedykta XVI – encyklika Spe salvi
W tym sensie prawdą jest, że kto nie zna Boga, chociaż miałby wielorakie nadzieje, w gruncie rzeczy nie ma nadziei, wielkiej nadziei, która podtrzymuje całe życie (por. Ef 2, 12). Prawdziwą, wielką nadzieją człowieka, która przetrwa wszelkie zawody, może być tylko Bóg – Bóg, który nas umiłował i wciąż nas miłuje «aż do końca», do ostatecznego «wykonało się!» (por. J 13, 1; 19, 30). Kogo dotyka miłość, ten zaczyna intuicyjnie pojmować, czym właściwie jest «życie». Zaczyna przeczuwać, co znaczy słowo nadziei, które napotkaliśmy w obrzędzie Chrztu: od wiary oczekuję «życia wiecznego» – prawdziwego życia, które całkowicie i bez zagrożeń, w całej pełni, po prostu jest życiem. Jezus, który powiedział o sobie, że przyszedł na świat, abyśmy mieli życie i mieli je w pełni, w obfitości (por. J 10, 10), wyjaśnił nam także, co oznacza «życie»: «A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa» (J 17, 3). Życia we właściwym znaczeniu nie mamy dla siebie ani wyłącznie z samych siebie: jest ono relacją. Życie w swojej pełni jest relacją z Tym, który jest źródłem życia. Jeśli pozostajemy w relacji z Tym, który nie umiera, który sam jest Życiem i Miłością, wówczas mamy życie. Wówczas «żyjemy»(27)