O spowiedzi

Najpierw jest Bóg - Ojciec - Miłość, a dopiero potem grzech i jego sens. Moralność bowiem i jej uzasadnienie w pierwszym rzędzie wynika z samego Boga i z tego kim On jest, oraz jaki ma stosunek do nas.

Prze­brnąw­szy przez rachu­nek sumie­nia docie­ramy do punktu dru­giego, czyli żalu za grze­chy. Kiedy czło­wiek uświa­da­mia sobie kim jest Bóg, jak bar­dzo zra­nił Go i sie­bie grze­chem, rodzi się stan zwany żalem za grze­chy. Nie­ko­niecz­nie musi być to jakiś stan uczuć. Jest to bowiem raczej prze­świad­cze­nie o miło­ści Boga skon­fron­to­wa­nej z ohydą mojego grze­chu. To swego rodzaju “ból duszy”. Zagu­bione gdzieś nabo­żeń­stwo do świę­tego Dobrego Łotra mogłoby nas tu wiele nauczyć…

Łaciń­skie con­tri­tio ozna­cza zgnie­ce­nia, łama­nie, anu­lo­wa­nie. Przed­sta­wia więc stan czło­wieka rozu­mie­ją­cego wagę swo­jego grze­chu, jak też zerwa­nie więzi z tym grze­chem. Cza­sem jed­nak ciężko jest żało­wać za grze­chy, które wiążą się z jakąś formą przy­jem­no­ści. W cza­sie nie­któ­rych spo­wie­dzi aż czuć delek­to­wa­nie się wyzna­nymi grze­chami. Pytam więc wtedy zazwy­czaj czy peni­tent, gdyby sytu­acja wró­ciła, zro­biłby to samo. Jeśli odpo­wiedź jest twier­dząca trzeba się poważ­nie zasta­no­wić nad udzie­le­niem roz­grze­sze­nia. Jeśli jed­nak wystę­puje owy “ból duszy” to może być on dwo­ja­kiego rodzaju. Pierw­szy żal “dosko­nały pły­nie z miło­ści do Boga i z tego, że Boga zra­niło się grze­chem. Drugi “nie­do­sko­nały” pły­nie np. z powodu stra­chu przed pie­kłem. Wystar­cza­ją­cym jest ten drugi jeśli cho­dzi o warunki sakra­mentu pokuty. “Akt attri­tio lub skru­chy, powi­nien być praw­dziwy i for­malny (tj., nie uda­wany); powi­nien być nad­przy­ro­dzony, (tj. zainspirowany i zależny od łaski oraz moty­wo­wany pew­nym roz­wa­ża­niem pozna­nym dzięki świa­tłu wiary); musi być naj­wyż­szy (tj., peni­tent musi postrze­gać grzech za naj­więk­sze zło – nie wymaga to inten­syw­nego poczu­cia smutku, lecz raczej prze­świad­cze­nia o złu zawar­tym w grze­chu); oraz musi być powszechny (tj. rozciągać się na wszyst­kie grze­chy śmier­telne danej osoby). Natu­ralny smu­tek albo wyrzuty sumie­nia (oparte na jakimś docze­snym moty­wie, jakim jest np. wstyd) nie są wystar­cza­jące ponie­waż Sakra­ment Pokuty przy­na­leży do porządku nad­przy­ro­dzo­nego”. W przy­padku braku kapłana, a w nie­bez­pie­czeń­stwie śmierci należy wzbu­dzić akt żalu dosko­na­łego, z inten­cją spo­wie­dzi sakra­men­tal­nej jeśli będzie ku temu spo­sob­ność. W teo­rii łatwo to wyra­zić, na szczę­ście sam Bóg oce­nia serce czło­wieka. Trudno jed­nak pole­gać na tym rodzaju pojed­na­nia jeśli w ciągu życia nie prak­ty­ko­wało się tego ćwicze­nia. Znów można posłu­żyć się na koniec tek­stami Pisma, choćby psal­mem 51 “Miserere”.

Mocne posta­no­wie­nie poprawy nie jest prę­że­niem ducho­wych musku­łów. Zapar­ciem się sie­bie i obiet­nicą nie-​grzeszenia wię­cej. Tu znów może dojść do głosu nasz stary wróg, czyli pycha. Można budo­wać ten aspekt przy­go­to­wa­nia tylko na sobie, lub na nie­za­do­wo­le­niu z sie­bie. Nie ma to nic wspól­nego z praw­dzi­wym posta­no­wie­niem poprawy. Jeśli bowiem okre­ślimy co jest naszym grze­chem, to czas na plan napraw­czy. Plan taki musi być mądrzej­szy od doraź­nego łata­nia dziur w Pol­skich dro­gach, musi być realny. Naj­częst­sze błędy to syn­drom Matki Bożej (“wię­cej nie będę grze­szyć”), syn­drom proszku do pra­nia (“chcę się popra­wić ze wszyst­kiego”) oraz syn­drom mni­cha (“będę się wię­cej modlił”). Wszyst­kie te zapew­nie­nia są warte mniej wię­cej tyle samo, co roz­kład jazdy na sta­cji PKP. Tu czas i miej­sce na bar­dzo kon­kretne decy­zje i środki. Np. codziennie wraz z ape­lem Jasno­gór­skim odmó­wię dzie­sią­tek różańca w inten­cji dusz w czyśćcu, albo usta­wię budzik 10 minut wcze­śniej niż dotych­czas, aby odmó­wić poranną modli­twę, ska­suję pewne filmy z dysku kom­pu­tera. Z tych posta­no­wień powin­ni­śmy się “roz­li­czać” przy następ­nej spo­wie­dzi. To poka­zuje nam i kapła­nowi dyna­mikę naszego życia ducho­wego. Błąd co do posta­no­wie­nia poprawy jest chyba naj­częst­szym powo­dem odmó­wie­nia roz­grze­sze­nia. Odwró­ce­nie się od zła musi być rady­kalne. Odmowa udzie­le­nia roz­grze­sze­nia zawsze wynika z błędu po stro­nie peni­tenta. Jeśli speł­nione są wszyst­kie warunki, kapłan nie­jako “musi” udzie­lić roz­grze­sze­nia, jest bowiem tylko sza­fa­rzem łaski miło­sier­nego, ale nie naiw­nego Boga. Odma­wia się naj­czę­ściej roz­grze­sze­nia w przy­padku zamiesz­ki­wa­nia bez ślubu męż­czy­zny i kobiety kiedy podej­mują oni współ­ży­cie sek­su­alne. Dru­gim z takich wypad­ków jest sto­so­wa­nie anty­kon­cep­cji jako metody regu­la­cji płod­no­ści na spo­sób stały (tzw. men­tal­ność anty­kon­cep­cyjna). Czer­pa­nie zysku ze zła (por­no­gra­fia, nar­ko­tyki itd.) Poza tym, co warto przy­po­mnieć, brak prze­ba­cze­nia, ani nawet chęci prze­ba­cze­nia także są powo­dem odmowy roz­grze­sze­nia. Posta­no­wie­nie poprawy także powinno zawie­rać pewne ele­menty. “Inten­cja musi być sta­now­cza (przy­naj­mniej w chwili gdy jest podej­mo­wane posta­no­wie­nie poprawy), musi być sku­teczna (musi ist­nieć inten­cja uni­ka­nia oka­zji do grze­chu oraz zwy­czajne środki chro­niące przed grze­chem – zarówno ostroż­ność jak i modli­twa). Musi rów­nież wystę­po­wać inten­cja naprawy – na ile to moż­liwe – szkody wyrzą­dzo­nej przez grzech. I w końcu, inten­cja musi być powszechna (tj., posta­no­wie­nie uni­ka­nia wszel­kich grze­chów śmiertelnych)”.

«« | « | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Marzec 2024
N P W Ś C P S
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
Pobieranie... Pobieranie...