O spowiedzi

Najpierw jest Bóg - Ojciec - Miłość, a dopiero potem grzech i jego sens. Moralność bowiem i jej uzasadnienie w pierwszym rzędzie wynika z samego Boga i z tego kim On jest, oraz jaki ma stosunek do nas.

Czy­nów wewnętrz­nie złych nie można uspra­wie­dli­wiać oko­licz­no­ściami czy inten­cją, co jest dziś nie­stety dość powszechne. Uspra­wie­dli­wia się np. eutanazję miło­sier­dziem wzglę­dem osoby cier­pią­cej, czy abor­cję złą sytu­acją mate­rialną matki. W przy­padku czy­nów obo­jęt­nych, kie­ru­nek moralny można im nadać przez oko­licz­ność lub inten­cję. Jedze­nie i picie np. jest czy­nem obo­jęt­nym, jed­nak obżar­stwo czy picie w pew­nych oko­licz­no­ściach jest już czy­nem złym pod­le­ga­ją­cym oce­nie moralnej.

Dalej znaj­duje się inten­cja. Mówi ona o skie­ro­wa­niu czynu (myśli lub zanie­dba­nia) w jakimś celu. „Inten­cja spra­wia, że czyn­ność z przed­miotu obo­jętna, staje się dobra lub zła (np. odwiedziny u zna­jo­mych, gdy są pod­jęte z inten­cją spra­wie­nia im przy­jem­no­ści, zło­że­nia życzeń, pocie­sze­nia – są czy­nem dobrym, ale gdy są podej­mo­wane z inten­cją zro­bie­nia awan­tury – są czy­nem złym). Czyn­ność z przed­miotu dobra przez inten­cję staje się mniej lub wię­cej dobra (np. „wdowi grosz”) albo zła (np. modlitwa lub jał­mużna – z przed­miotu jest dobra, ale dawana dla po–chwały jest czy­nem złym). Czyn­ność z przed­miotu zła – przez inten­cję staje się mniej zła, ale nigdy dobra (por. KKK 1753). Tutaj obo­wią­zuje żela­zna zasada: cel nie uświęca środ­ków. Nie można – przy­po­mina tę naukę Kościoła papież Jan Paweł II – uznać ludz­kiego dzia­ła­nia za moral­nie dobre jedy­nie na tej pod­sta­wie, że pro­wa­dzi ono do osią­gnię­cia takiego czy innego celu, albo tylko dla­tego, że inten­cja pod­miotu jest dobra” (Veri­ta­tis Splen­dor 72).

W końcu oko­licz­no­ści, o któ­rych pisa­łem już wyżej. „Oko­licz­no­ści mogą także spra­wić, że czyn z przed­miotu obo­jętny sta­nie się dobry lub zły, a czyn dobry z przed­miotu sta­nie się lep­szy lub zły (np. modlitwa speł­niona kosz­tem obo­wiąz­ków); ale czyn z przed­miotu zły pod wpły­wem oko­licz­no­ści nigdy nie sta­nie się dobry (np. kłamstwo w jakiejś sytu­acji nigdy nie sta­nie się czy­nem uspra­wie­dli­wio­nym i moral­nie dobrym). Oko­licz­no­ści nie mogą same z sie­bie zmie­nić jako­ści moral­nej samych czy­nów; nie mogą uczy­nić ani dobrym, ani słusz­nym tego dzia­ła­nia, które jest samo w sobie złe” (KKK 1754). Jak napi­sał ksiądz Twardowski:

Pewien ksiądz pouczał jak robi się rachu­nek sumie­nia: “Nie mów, że trze­pa­łeś kożuch, gdy w tym kożu­chu był wujek. Nie mów, że prze­je­cha­łeś butelkę, gdy ta butelka była w kie­szeni prze­chod­nia. Nie mów, że tylko ukra­dłeś sznu­rek, jeżeli do tego sznurka przy­wią­zany był koń”.

Warto tu jesz­cze wspo­mnieć o igno­ran­cji (nie­wie­dzy). Jest ona zawi­niona (kiedy mogli­śmy się dowie­dzieć, że coś jest złego), lub nie­za­wi­niona. W przy­padku sto­so­wa­nia środ­ków anty­kon­cep­cyj­nych ktoś może nie wie­dzieć, że są one czy­nem grzesz­nym. Oczy­wi­ście trudno w to uwie­rzyć przy powszech­nym dostę­pie do infor­ma­cji. Poza tym nakłada to obo­wią­zek tro­ski także o wie­dzę z zakresu moral­no­ści. Stąd kate­cheza, homi­lie, lek­tura duchowa, dobre strony w Inter­ne­cie, wszystko to ma zapew­nić pewien pod­sta­wowy poziom wie­dzy, także z tego zakresu. Jeśli ktoś nie uwa­żał np. podczas lek­cji reli­gii, gdy oma­wiane były tematy moral­no­ści, sam ponosi odpo­wie­dzial­ność za swoją nie­wie­dzę, nie można zatem mówić o igno­ran­cji niezawinionej.

Prze­cho­dząc do spo­wie­dzi sakra­men­tal­nej samej w sobie wypada zauwa­żyć pewien cie­kawy, acz­kol­wiek nie­po­ko­jący fakt. Z jed­nej bowiem strony spo­wiedź jest nego­wana (“co się będę spo­wia­dał jakie­muś czło­wie­kowi, Bóg zna moje grze­chy, poza tym pew­nie jest gor­szy ode mnie”), z dru­giej strony mnożą się tytuły pra­sowe i pro­gramy tele­wi­zyjne, w któ­rych ludzie doko­nują swo­istej “świec­kiej spo­wie­dzi”, wywle­ka­jąc czę­sto naj­więk­sze brudy ze swo­jego życia przed milio­nami odbior­ców. Poza tymi, któ­rzy “chlu­bią się tym, czego powinni się wsty­dzić”, jest pew­nie taka grupa osób, która odrzu­ca­jąc formę spo­wie­dzi sakra­men­tal­nej czuje cię­żar swo­jej winy i w ramach swo­istego uspra­wie­dli­wie­nia, wyrzuca swój grzech (nie nazy­wa­jąc go naj­czę­ściej w ten spo­sób) przed ano­ni­mo­wym odbiorcą lub zamie­nia­jąc kon­fe­sjo­nał na kozetkę psy­cho­ana­li­tyka. Przy­biera to bar­dzo różną formę od zwie­rza­nia się przy­ja­cie­lowi, przez roz­mowy w pociągu do wspo­mnia­nych już tele­wi­zyj­nych programów.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...