Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Najpierw jest Bóg - Ojciec - Miłość, a dopiero potem grzech i jego sens. Moralność bowiem i jej uzasadnienie w pierwszym rzędzie wynika z samego Boga i z tego kim On jest, oraz jaki ma stosunek do nas.
Rachunek sumienia.
Polska nazwa bywa myląca, podpowiada bowiem jakiś rodzaj księgowości grzechów. Nazwa łacińska jest chyba bliższa istocie tego ćwiczenia (celowo używam tu słowa ćwiczenie, ponieważ wymaga ono trudu, oraz prowadzone regularnie i w sposób prawidłowy przyczynia się do wykształcenia pewnej sprawności). Otóż jest to pewnego rodzaju egzamin sumienia, w którym jak w lustrze odbijamy swoje myśli, czyny, słowa i zaniedbania. Wspominałem już o prawości sumienia jako warunku dobrej spowiedzi. Otóż tę prawość ćwiczymy właśnie w rachunku sumienia poprzez “akt, który powinien być nie tylko trwożliwą introspekcją psychologiczną, ale szczerą i spokojną konfrontacją z wewnętrznym prawem moralnym, normami ewangelicznymi podanymi przez Kościół, z samym Jezusem Chrystusem, który jest naszym nauczycielem i wzorem życia, oraz Ojcem niebieskim, który powołuje nas do dobra i doskonałości” (Jan Paweł II). Potrzeba tu pokory, aby przyznać Bogu rację, oraz Kościołowi Rzymskiemu, że nieomylnie naucza pewnych prawideł, choć my nie musimy wszystkiego rozumieć. Pozwala to zobaczyć innych oczyma Boga i wybaczyć im krzywdy, które nam zadali, oraz zrobić pierwszy krok do przebaczenia samemu sobie a także wyciągnąć wnioski na przyszłość. Rachunek sumienia może być formą modlitwy, w której nie tylko przypatrywać się będziemy naszym upadkom, ale także pozwolimy sobie na odkrycie Bożego działania w nas poprzez postęp duchowy w jakiejś dziedzinie. Warto u początku rachunku sumienia odbyć conffesio laudis, aby przed sobą i spowiednikiem zdać sprawę z dynamiki życia duchowego. Najlepiej ćwiczyć swoje sumienie, robiąc codzienne rachunki sumienia. W duchowości katolickiej znana jest modlitwa na zakończenie dnia zwana kompletą. Rozpoczyna się ona rachunkiem sumienia z dnia, który właśnie się kończy. Jest to pozostałość po starej i pięknej praktyce zwanej meditatio mortis (medytacja śmierci). Polegało to w skrócie na uświadomieniu sobie przed spoczynkiem tego, co powinniśmy jeszcze zrobić przed snem będącym analogią śmierci. Oddać komuś jakąś własność, przeprosić kogoś tak, aby żadnego “długu” nie przenosić na życie po śmierci. Warto wrócić do podobnej praktyki, codziennego rachunku sumienia przed snem, rozpatrując swoje postępowanie w ciągu całego dnia.
W rachunku sumienia musimy odróżnić grzechy śmiertelne (te trzeba koniecznie wyznać co do ilości i okoliczności mogących wpływać na ocenę moralną), od grzechów lekkich. W przypadku wątpliwości co do ciężaru grzechu, przy prawym sumieniu, można przypuszczać na 99 procent, że mamy do czynienia z grzechem lekkim. Można wtedy przystąpić do Eucharystii, wzbudzając normalny żal za grzechy i odmawiając spowiedź powszechną na początku Mszy świętej. Jezus nie został w Eucharystii jako nagroda za dobre sprawowanie, przecież nikt nie zasłużył na taki dar. Wracając do praktyki rachunku sumienia. Jak wykonać to ćwiczenie poprawnie? Otóż można posługiwać się kilkoma metodami. W przypadku częstej spowiedzi, jest to łatwiejsze, na tym polega funkcja cnoty. Kolejnym nieporozumieniem jest także robienie rachunku sumienia z długiego okresu, poprzez zastanowienie się. To bardzo częsta przypadłość tego ćwiczenia. “Tak się zastanowiłam co źle zrobiłam”. Otóż po pierwsze rachunek sumienia obejmuje słowa, myśli, uczynki i zaniedbania. Po drugie jeśli ktoś się spowiadał ostatnio 5 lat temu i opowiada, że tak właśnie robił rachunek sumienia, to proszę go wtedy by powiedział co jadł na kolację 3 lata temu, 12 marca. Najczęściej taki przykład i wytłumaczenie tego błędu skutkuje. Niemniej przy takim rachunku sumienia należy odłożyć rozgrzeszenie, ponieważ generalnie konfesjonał nie jest miejscem, gdzie kapłan dokonuje rachunku sumienia za penitenta. Można więc posłużyć się rachunkiem sumienia gotowym, znajdującym się np. w książeczce do nabożeństwa lub internecie. Niebezpieczeństwo tej metody polega na pewnym schemacie, poza który po jakimś czasie trudno wyjść. Poza tym, takie gotowce, nie wprowadzają różnicy między kobietą a mężczyzną, wolnym a zamężnym, księdzem a świeckim itd. Różne obowiązki stanu powodują, różne formy relacji, zobowiązań i zróżnicowanie grzechów w ich obrębie. Tak więc można dokonywać rachunku sumienia za pomocą tekstów biblijnych (np. hymnu o miłości, modlitwy Ojcze nasz, przypowieści o marnotrawnym synu). Można posłużyć się katechizmem zawartym w książeczce do nabożeństwa. Otóż znajdziemy tam różne formy wyszczególnionych grzechów np. grzechy główne z pychą na czele, to te wady od których pochodzą inne. Wykryć należy zasadniczy problem, omijanie bowiem problemu głównego sprawi, że będziemy zajmować się plamą na obrusie, podczas gdy płonie dom. Dalej znajdują się grzechy cudze, z których jak pokazuje praktyka, spowiadamy się równie rzadko jak z zaniedbań dobra. Jeśli uczestniczymy w czyimś grzechu, jeśli go pochwalamy, zachęcamy, aprobujemy, jeśli nie ujawniamy grzechu gdy to konieczne lub chronimy grzesznika przed sprawiedliwą karą popełniamy tzw. grzech cudzy. Jest bardzo ważne przypomnienie ponieważ mnóstwo grzechów hula po świecie ponieważ nikt im się nie przeciwstawił. Zgoda rodziców na życie bez ślubu dzieci, korupcja, mowa o tolerancji zasłaniającej grzech, wszędzie tam popełniamy grzech zwany cudzym, za który odpowiadamy moralnie. Znaleźć można także np. grzechy wołające o pomstę do nieba itd. Można także zrobić rachunek sumienia w oparciu o dekalog. Należy jednak uważać, aby nie traktować tej formy na sposób skrótowy tzn. piąte “nie zabijaj”, przecież nie zabiłem nikogo, idę dalej. Dekalog bowiem jest streszczeniem moralności i hasłem wywoławczym dla przestrzeni dużo szerszych niż tylko prosty zapis “nie zabijaj”. Warto w tym miejscu sięgnąć do Katechizmu Kościoła Katolickiego, w którym każde z przykazań zostało dość dokładnie zanalizowane. Proste “nie kradnij”. Niby oczywiste, ale gdyby zastanowić się nad zmarnowanym czasem, który można było poświęcić rodzinie. Gdyby sprawdzić wszystkie pliki i programy na komputerze oraz ich legalność. Gdyby zdać relację z rzetelności pracy. Gdyby zbadać sumienie pod kątem mienia publicznego i mojego stosunku do dobra wspólnego. Gdyby zważyć zmarnowaną żywność, zbadać talenty, które z lenistwa zaniedbaliśmy. Gdyby dokładnie sprawdzić zeznania podatkowe itd. Zwykłe “nie kradnij”?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |