Dla ludzi bóg to ktoś, kto dysponuje wielką mocą, będącą potwierdzeniem boskości. Takie jest ludzkie wyobrażenie boga, co widać chociażby w rozmaitych starożytnych mitach. Bogowie ci mają nie tylko wielkie moce, ale i wiele czysto ludzkich wad. Dzięki tym wadom są w jakiś sposób bliscy człowiekowi, a dzięki temu, że posiadają moc, człowiek pragnie zaskarbić sobie ich przychylność, by zechcieli swą mocą ulżyć człowiekowi w jego trudach i problemach.
Jezus zadziwiał swoich rodaków tak bardzo, że niektórzy uważali Go za kogoś, kto powstał z martwych. Widzieli w Nim też Eliasza, który został zabrany do nieba na ognistym wozie. Piotr uznał, że Jezus jest Kimś większym: Mesjaszem Bożym.
Ale w najśmielszych wyobrażeniach nikt nie sądził, że Boskość Jezusa przejawi się w służbie i oddaniu swojego życia na okup za wielu. Bóg przecież nikomu nie służy, to człowiek ma służyć Jemu!
Nic dziwnego, że Jezus nie chciał, by uczniowie mówili, że On jest Mesjaszem. Oni jeszcze czysto po ludzku patrzyli na Boga. On chciał, by spojrzeli na Niego jak Ojciec – z miłością. A miłość gotowa jest na służbę, na cierpienie, na śmierć. I zawsze zmartwychwstaje.
Duchu Święty, Boże, otwórz moje oczy, bym zawsze, jak Ty, z miłością patrzyła na każdego człowieka, którego stawiasz na mojej drodze.
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.