Do tej pory o nic nie prosiliście (Ojca) w imię moje: proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna.
Niesamowita obietnica. Wszystko o co poproszę, otrzymam? Gdyby tak mogło być, faktycznie bardzo bym się cieszył. Pewnie poważnie zmalałaby też liczba tych, którzy w Chrystusa nie wierzą. Nie mówilibyśmy o wierze, ale o pewności. Ale wiem, że tak nie jest. Nie wszystko, o co prosimy – ja, ty czy oni – otrzymujemy. I chyba dobrze. Bo nie zawsze prosząc wiem, o co proszę; jakie będą w dłuższej perspektywie skutki wysłuchania mojej prośby.
Tak sobie jednak myślę... Gdybym miał trzy kupony i każdy dawał możliwość spełnienia każdej mojej prośby, to na co bym te szanse zużył? Tyle spraw, jak nie zmarnować ich na byle co?
Chyba wiem, o co chciałbym prosić Boga. O zbawienie dla mnie. O zbawienie dla wszystkich, których w życiu poznałem – bliższych i dalszych. O zbawienie dla całego świata. Wszystko inne nie jest aż tak ważne, wszystko inne Bóg może dać, ale nie musi; Jego sprawa, On wie lepiej. Ale te trzy prośby...
Tak wiem, choć nie mam żadnych kuponów na spełnienie prośby, tych trzech Bóg i bez nich życzliwie wysłucha. Bo Jemu też na naszym zbawieniu zależy. Wszystko inne... Chcę tak a tak. Ale wiem, Boże, że Ty wiesz wszystko lepiej, bo patrzysz dalej i szerzej. Choć trochę wystraszony swoją śmiałością, oddaję się pokornie w Twoje ręce...
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.