To bardzo ważne, że słowa o zapieraniu się samego siebie, o braniu co dzień ciężaru i trudu swego krzyża i spokojnym, pełnym cichości niesieniu go Jezus mówi po tym, gdy uczniowie odpowiadają na to pytanie: „Za kogo Mnie uważacie?”
Ja też muszę na nie odpowiedzieć: „Kim dla mnie jesteś, Jezu?”
Jeżeli jesteś dla mnie tylko prorokiem, Bożym mężem, nie pójdę za wszystkimi Twoimi słowami.
Ale jeżeli wyznam, że jesteś Bożym Synem, że jesteś Bogiem, wówczas zmienia się perspektywa.
Jeżeli Bóg cierpiał, był odrzucony i zabity, ale zmartwychwstał i żyje, to i moje cierpienie, drobne i większe trudy, niezrozumienie i odrzucenie przez najbliższych nie są pozbawione sensu. A raczej – wiara może im nadać sens.
Ten sens wyraża się w tych właśnie słowach: „duch łaski przebłagania”.
Tyle jest grzechów w moim życiu czy życiu innych ludzi, które domagają się zadośćuczynienia Bogu i ludziom. Wyznane, odpuszczone, ale czy zadośćuczynione? Właśnie tu, poprzez cierpliwe i pokorne niesienie swego krzyża, przebaczanie tym, co mnie ranią, przyjęcie swojej bezradności i oddawanie wszystkiego Bogu, mogę zadośćuczynić Bogu.
„Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1,24).
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.