Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Tak naprawdę chodzi o jedno: ocalić bliźniego i siebie. Ocalić, znaczy ustrzec od śmierci wiecznej. Perspektywa rzadko przez nasze pokolenie brana pod uwagę. Mówimy „żyj dzisiaj” i w pewnym sensie mamy rację. Ale „dzisiaj” nie znaczy bez konsekwencji. Bez patrzenia na koniec, gdy trzeba będzie zdać sprawę z tego, co zrobiliśmy z naszym życiem i z odpowiedzialności za życie bliźniego. Zatem „dziś” nie mogę powiedzieć: co mnie to obchodzi. Bo będąc członkami jednego Ciała jesteśmy za siebie odpowiedzialni. Zgodnie z tym, co napisał Apostoł: „nie może prawa ręka powiedzieć lewej – jesteś mi niepotrzebna”.
Skoro już wiemy dlaczego upominać musimy jeszcze postawić pytanie „jak”. Ważne. Bo upomnienie często nie bywa skuteczne z racji sposobu, w jaki to czynimy. Przy okazji upokarzając, okazując poczucie wyższości, grzesząc brakiem dyskrecji i cierpliwości. Przemawiając w Lizbonie do młodych Franciszek przypomniał starą zasadę: z góry możemy patrzeć na bliźniego tylko w jednym przypadku – gdy leży i trzeba go podnieść. Apostoł nazywa tę postawę spłacaniem długu miłości uświadamiając, że tylko ona ocala i podnosi. Jej brak leżącego z reguły dobija.