Schyłek starożytności i niemalże całe średniowiecze widziały Jezusa na Krzyżu żywym. Wręcz zabraniały przedstawiać Go martwym. Co wydaje się mieć głęboki sens.
Martwy napawa smutkiem. Niekoniecznie będącym owocem konfrontacji z ludzką słabością i grzechami. Bardziej wieszcząc koniec.
Żywy jest nadzieją. Choć uniżony, ogołocony tak bardzo podobny do ludzi, jednak zwycięski, żywy, wywyższony, Pan. Dlatego przykuwa wzrok szukających ocalenia. Bo, ostatecznie, po to stał się człowiekiem.
Martwy jest Okupem, spłacającym dług starodawnej winy. Żywy, Zmartwychwstały – otwierającym drogę, po której pójdą ocaleni.