Czytam dziś u Ezdrasza:
A starszyzna żydowska budowała z powodzeniem dzięki proroctwu Aggeusza, proroka, i Zachariasza, syna Iddo, i doprowadzili budowę do skutku, zgodnie z rozkazem Boga Izraela i z rozporządzeniem Cyrusa i Dariusza oraz Artakserksesa, króla perskiego. I dom ten był gotowy na dwudziesty trzeci dzień miesiąca Adar – był to rok szósty panowania króla Dariusza.
To nie obyło się bez różnorakich trudności; otoczenie na prace Żydów patrzyło mocno nieżyczliwym wzrokiem. To nie obyło się bez łez; wszak ta odbudowana świątynia nie była tak piękna, jak dawna świątynia Salomona. Bogu jednak nie przepych był potrzebny, ale to by ta świątynia powstała. Do niej, po przebudowie w czasach Heroda, przyszedł przecież Mesjasz, Jezus, Syn Boży, Zbawiciel...
Tak, nie chodzi o to, by zrobić rzeczy wielkie, ale by zrobić to, co trzeba. Tak jak się da, wedle miary własnych sił i środków. Resztą zajmie się Bóg.