Jest w opisie Janowym i osnutej na nim sekwencji jakaś niesamowita powściągliwość. Ani jednego słowa Matki. A przecież ani poczęcie bez grzechu, ani Zwiastowanie anielskie, nie pozbawiły Ją uczuć, emocji, całej cielesnej sfery przeżywania bólu. Stała…
Co przeżywała stojąc i patrząc na agonię Umiłowanego? Sama uległość Syna także Ją uczyniła uległą?
Dużo pytań bez odpowiedzi.
Choć właściwie jest odpowiedź. Raz dane słowo nie potrzebuje nowych, kolejnych. Wystarczy stać. Trwać. Mimo bólu. Bez znieczulenia.