Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Jeżeli świadectwa tu zapisane zbliżą kogoś do Boga i Maryi, ukażą piękno modlitwy różańcowej, pomogą w zgiełku życia odnaleźć drogę jasną i prostą, to spełnią swoją rolę.
Opowieść Wiktorii
Za mąż wyszłam młodo i od razu pojawiły się dzieci. Na nic innego nie miałam czasu, pielęgnowanie ich i prowadzenie domu pochłaniało mnie całkowicie. Urodziłam i wychowałam sześcioro dzieci. Najstarszy był Wojtek, po roku przyszła na świat Danusia, za rok Małgosia, a później Piotrek, Władzio i Helenka.
Bardzo kochałam swoje dzieci, ale miałam dla nich za mało czasu. Byłam ciągle zapracowana. Mąż nie mógł mi pomóc, bo musiał pracować, aby utrzymać rodzinę.
Bardzo ciężko pracował. Był murarzem. Gdy przeszedł na emeryturę, zachorował na kręgosłup. Miał trudności z poruszaniem się. Pomagałam mu, jak mogłam. W domu było wtedy jeszcze dwoje dzieci, ale już pracowały i były niezależne.
Był to spokojny okres w moim życiu. Chociaż mąż chorował, byliśmy szczęśliwi. Wreszcie mogliśmy być razem, nie mieliśmy już tylu obowiązków. Starsze dzieci odwiedzały nas rzadko. Były zapracowane, wychowywały swoje dzieci i borykały się z własnymi problemami. I właśnie w tym najmilszym dla nas okresie, przyszło nieszczęście. Mąż dostał wylewu. Leżał sparaliżowany przez pół roku, a potem umarł. Było mi bardzo ciężko. Nie umiałam sobie znaleźć miejsca. Wprawdzie Władek i Helenka mi pomagali, ale ja nie potrafiłam powstrzymać łez. Stałam się zamknięta w sobie, zachorowałam na serce.
W tym czasie Władzio podjął pracę w Niemczech. Stracił ją w Polsce, więc wyjechał. Helenka studiowała i pracowała. Rzadko bywała w domu. Poza tym spotkała Karola, swoją wymarzoną miłość, i znikała z domu na długie godziny. Byłam więc sama.
Początkowo uprawiałam jeszcze ogród przy domu, który mój mąż tak bardzo lubił. Jednak chore serce nie pozwalało mi na duży wysiłek, więc musiałam z tego zrezygnować. Później pomagałam Małgosi w wychowaniu dzieci, bo robiła doktorat i nie miał kto się zająć jej domem. Jej mąż Henryk był na kontrakcie w Syrii.
Zdrowie miałam jednak coraz słabsze i Małgosi sprawiałam kłopot, więc wróciłam do siebie i w samotności zaczęłam myśleć o własnym życiu. „Ile mi go jeszcze zostało? - pytałam siebie. - Czy mam tak dogorywać w samotności? Czy muszę angażować moje zapracowane dzieci, żeby mieć codziennie potrzebne zakupy i ugotowany obiad?". Sama jeszcze krzątałam się po mieszkaniu, ale byłam coraz słabsza. Za to bardzo dużo się modliłam, szczególnie na różańcu.
Któregoś dnia, gdy rozważałam tajemnicę niesienia krzyża przez Pana Jezusa, przyszła mi do głowy pewna myśl: „Przecież w pobliskiej miejscowości znajduje się dom opieki prowadzony przez siostry zakonne. Muszę się dowiedzieć, jak można się do niego dostać". Następnego dnia tam zadzwoniłam. Warunki były dobre, ale pobyt był dosyć kosztowny. Miałam jednak po mężu nie najgorszą emeryturę, więc zdecydowałam się szybko. Na miejsce musiałam jednak poczekać prawie rok.
Moje dzieci były szczerze oburzone moją decyzją.
- Mamo, co ty wyrabiasz? - złościł się Wojtek. - Czy ty dzieci nie masz? W jakim świetle nas stawiasz?
- O co ci chodzi, synku? - zapytałam - Czy o to, co ludzie powiedzą, czy o mnie?
- Oczywiście, że o ciebie! Jak ty tam sobie poradzisz, sama wśród obcych ludzi?
- A jak tutaj dawałam sobie radę zupełnie sama? - odpowiedziałam spokojnie. - Tam mam lekarzy i pielęgniarki na miejscu. Tam mieszkają moi rówieśnicy, z którymi dobrze się rozumiem. Pójdę tam, czy wam się to podoba, czy nie - zdecydowałam, patrząc na osłupiałe ze zdumienia dzieci.
Żyję już od roku w moim nowym domu. Dzieci pogodziły się z moją decyzją i odwiedzają mnie. Mam tu wszystko, czego potrzebuję: leki i opiekę medyczną, a i porozmawiać mam z kim. Co raz ktoś z pensjonariuszy odchodzi do Pana Boga. Początkowo bardzo to przeżywałam, ale przecież wiem, że życie nie trwa wiecznie. Codziennie w naszej kaplicy odprawiana jest Msza Święta, a każdego popołudnia mogę uczestniczyć w różańcu. Jest spokój i cisza. Rozmawiam sobie z Matką Bożą ile chcę.
To jest prawdziwy odpoczynek po bardzo pracowitym życiu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |