Pamiętamy i klęskę, i zwycięstwo: „Dokładnie w tym samym czasie i tego samego dnia, którego poganie go zbezcześcili, został on [ołtarz] na nowo poświęcony przy śpiewie pieśni”. Pamiętamy czas upokorzenia i czas wywyższenia, hańbę i święto. I może dlatego tak bardzo smakują radość, pokój, bycie z Bogiem: bo wiemy, że może być inaczej. I może dlatego porażka i trud nie wprowadzają nas w rozpacz: bo wiemy, że z Nim może być inaczej.
To, że Bóg nam towarzyszy, przeprowadza przez mrok i cierpienie, umacnia nas i strzeże – pozwala być blisko nawet w nieszczęściu. Doświadczenie nieszczęścia, jakiegokolwiek, nie sprawia, że automatycznie przestajemy słyszeć Jego głos. Bóg nas zna. Woła. Jest.
Ja pokażę. Ale co? Wielkie dzieła to raczej nie wynik ludzkiego wysiłku, ale Bożej laski.
Bóg okazuje cierpliwość, nie jest pamiętliwy ani mściwy i nie męczy się przebaczeniem.