Gdy w domach nie było żarówek człowieka budziło pianie koguta. Przebudzony spoglądał w okno, oczekując pierwszych promieni słońca. Wraz z nimi dziękował Bogu za nowy dzień i polecał się Jego opiece.
Wypadliśmy z tego naturalnego rytmu. Przy okazji tracąc coś ważnego, istotnego, z życia chrześcijańskiego. Wyglądania ku słońcu. Zapowiadającemu dzień, w którym wzejdzie Słońce nie znające zachodu. Kontemplacja porannego wschodu daje nam pewność. Jak dziś wzeszło słońce, tak kiedyś wzejdzie Słońce sprawiedliwości – Jezus Chrystus, Syn Boga Jedyny. Czekając możemy z Zachariaszem wielbić Boga, ale i mieć pewność, że każdy wschód przybliża nas do tego ostatniego Wschodu. Do ósmego dnia tygodnia. Gdy już nie będziemy żyli w mroku i cieniu śmierci. To czekanie nazywa się chrześcijańską nadzieją.
Dodaj swój komentarz »