Po tylekroć słyszane słowa nie tracą na swojej świeżości. „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa” – mówi Maryja do Gabriela. Zgoda na to, czego chce Bóg. Mimo wątpliwości, mimo obaw. Tak, niech będzie jak Bóg chce.
To wzór postawy dla każdego chrześcijanina. Można pytać, można mieć wątpliwości. Ale jeśli On tak chce, kim jesteśmy, by Mu odmawiać albo by Go poprawiać? Zwłaszcza gdy chodzi o to, co dobre a co złe. Czy garnek jest mądrzejszy od garncarza?
Z nauczania Benedykta XVI
Nie tak dawno dość szeroko rozpowszechnionej formie pobożności – dziś może mniej praktykowanej – przyświecała myśl, że możemy « ofiarować » niewielkie, mniej lub bardziej uciążliwe trudy codzienności, które wciąż na nowo na nas spadają, nadając im w ten sposób sens. W tej pobożności dochodziło do pewnej przesady, bywały niezdrowe momenty, ale trzeba się zapytać, czy nie zawierała ona czegoś w jakiś sposób istotnego, co mogłoby być pomocne. Co znaczy « ofiarować »? Ludzie ci byli przekonani, że mogą wnieść w wielkie współcierpienie Chrystusa swe małe trudy, które w ten sposób stawały się częścią skarbca współczucia, którego potrzebuje rodzaj ludzki. Tak również małe kłopoty codzienności mogą nabrać sensu i być wkładem w ekonomię dobra, miłości pośród ludzi. Może rzeczywiście powinniśmy zapytać się, czy nie może stanowić to również dla nas sensownej perspektywy (Spe salvi 40)