Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, korzystać z obfitości i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia.
Wygodne życie? Bardzo je lubię. Dziękuję Bogu, że nie każe mi iść ścieżką ciągle piętrzących się trudności, bólu, obaw o jutro, o siebie, o swoich bliskich...
I chyba nic w tym złego. Pod jednym warunkiem: wysokości ceny, jaką za wygodne życie gotów jestem zapłacić. Gdy Bóg błogosławi i daje tę obfitość – mogę czerpać pełnymi garściami. Ale nic przeciw Bożym przykazaniom. Gdy trzeba przyjąć krzyż, bo nie można, bez wzgardy dla Bożego prawa go porzucić, to trzeba się na to zgodzić. I nie kombinować, jak się krzyża pozbyć.
Łatwo powiedzieć? Tak, to prawda. Tylko nie zmienia to faktu, że przyjąć to, co niewygodne, czasem wręcz uwierające, niestety, trzeba.
Z nauczania Jana Pawła II
Stoimy tu wobec rzeczywistości bardziej rozległej, którą można uznać za prawdziwą strukturę grzechu: jej cechą charakterystyczną jest ekspansja kultury antysolidarystycznej, przybierającej w wielu wypadkach formę autentycznej „kultury śmierci”. Szerzy się ona wskutek oddziaływania silnych tendencji kulturowych, gospodarczych i politycznych, wyrażających określoną koncepcję społeczeństwa, w której najważniejszym kryterium jest sukces.
Rozpatrując całą sytuację z tego punktu widzenia, można mówić w pewnym sensie o wojnie silnych przeciw bezsilnym: życie, które domaga się większej życzliwości, miłości i opieki, jest uznawane za bezużyteczne lub traktowane jako nieznośny ciężar, a w konsekwencji odrzucane na różne sposoby. Człowiek, który swoją chorobą, niepełnosprawnością lub - po prostu - samą swoją obecnością zagraża dobrobytowi lub życiowym przyzwyczajeniom osób bardziej uprzywilejowanych, bywa postrzegany jako wróg, przed którym należy się bronić albo którego należy wyeliminować. Powstaje w ten sposób swoisty „spisek przeciw życiu”. Wciąga on nie tylko pojedyncze osoby w ich relacjach indywidualnych, rodzinnych i społecznych, ale sięga daleko szerzej i zyskuje wymiar globalny, naruszając i niszcząc relacje łączące narody i państwa (Evangelium vitae 12)